5G w trójkącie Polska-Chiny-USA

5G w trójkącie Polska-Chiny-USA

Dodano: 
Wieża 5G, zdjęcie ilustracyjne
Wieża 5G, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / ArtisticOperations
W polityce międzynarodowej nie warto być romantykiem, lepiej przyjąć pragmatyczną postawę dystansu – uważa prof. Edward Haliżak z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego komentując trójkąt Polska–Chiny-USA .

Polscy politycy z jednej deklarują chęć współpracy z Chinami, a z drugiej zaś w kolejnej wersji nowelizacji ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa wciąż wykluczają chińskich dostawców z polskiego rynku telekomunikacyjnego. O co w tym chodzi?

Prof. Edward Haliżak: O Stany Zjednoczone. Tak naprawdę nasza postawa w tej sprawie jest nieodzownie związana z wojną handlową jaką USA prowadzi z Chinami. Prezydent Joe Biden ostatnio w jednym z kluczowych dokumentów, jakim jest strategia bezpieczeństwa uznał Chiny za "konkurenta". I tu jest właśnie clue problemu. Dwie potęgi technologiczne, jakimi są USA i Chiny konkurują ze sobą. A to oznacza, że nasze decyzje w sprawach technologicznych, takich jak 5G, są opowiedzeniem się po jednej lub drugiej stronie. I my, jako kraj, konsekwentnie i jednoznacznie wspieramy naszego sojusznika jakim jest USA. Choć nie jestem przekonany, że to najlepsze, co możemy zrobić dla naszej gospodarki.

To jaką pozycję byłoby lepiej przyjąć?

Może wystarczy przyjąć postawę wyczekującą. W budowaniu relacji międzynarodowych milczenie i zachowywanie dystansu jest złotem. Niekoniecznie musimy jednoznacznie opowiadać się po jednej stronie. Zamiast tego lepiej być neutralnym. Próbujmy budować dobre relacje zarówno z jedną, jak i drugą stroną. Tak, jak robią to np. Niemcy, którzy zdają sobie sprawę, że współpraca gospodarcza z Chinami jest dla nich opłacalna, więc zajęli w tej sprawie dość neutralną pozycję i przynajmniej w teorii dopuszczają na swój rynek 5G dostawców ze wszystkich krajów. My zaś już na poziomie ustawy w zasadzie rezygnujemy z dostawców chińskich, a to będzie miało wpływ na cenę technologii, a potem samych usług, bo przecież im mniejsza konkurencja, tym ceny wyższe. Dlatego może powinniśmy lepiej zadbać o swój interes, o nasze stosunki gospodarcze, a nie koniecznie otwarcie stawać w obronie naszych sojuszników. Tym bardziej, że warto pamiętać, że USA są mistrzem w obronie swoich interesów gospodarczych i niekoniecznie tego naszego widowiskowego wsparcia potrzebuje.

Ale Polacy lubią duże, romantyczne gesty i walkę "za wolność naszą i waszą".

Tylko wielkie gesty w polityce międzynarodowej mają swoją cenę. Nie ma nic złego w tym, że chcemy zadbać o cyberbezpieczeństwo naszego kraju, bo rzeczywiście z rozwojem technologii 5G wiąże się np. gromadzenie ogromnej ilości danych wrażliwych, które nie powinny wypłynąć z naszego kraju. Ale mam wrażenie, że w nowelizacji ustawy wcale nie najważniejsze jest chronienie naszego bezpieczeństwa cybernetycznego, tylko pokazanie, że jesteśmy wiernym sojusznikiem USA. To może mieć konsekwencje, i nie tylko ekonomiczne.

A jakie jeszcze?

Być może także technologiczne. Chiny pracują już na technologią 6G, a to oznacza, że możemy już na wstępie być pozbawienie możliwości do sięgnięcia do jeszcze nowocześniejszych rozwiązań, a to może nas wykluczyć z uczestnictwa w tworzeniu innowacyjnej, nowoczesnej gospodarki.

Nowelizacja ustawy o Krajowym Systemie Bezpieczeństwa

Od ponad roku trwają prace nad nowelizacją ustawy o Krajowym Systemie Bezpieczeństwa. Jeden z zapisów mówi, że dostawców infrastruktury dla sieci 5G będzie oceniać rządowe Kolegium ds, Cyberbezpieczeństwa, a jednym z kryteriów będzie to, czy dostawca znajduje się pod wpływem państwa spoza UE bądź NATO. Firmy, które zostaną uznane za dostawców wysokiego ryzyka zostaną właściwie wykluczone z polskiego rynku telekomunikacyjnego. Zapis ten wyklucza m.in. Huawei i ZTE.

Czytaj także