Protest ma się odbyć w dniach 23-24 lipca. Powodami są "nieprzestrzeganie prawa" oraz "arogancka postawa kierownictwa firmy" – poinformował sekretarz związku zawodowego personelu pokładowego irlandzkiego przewoźnika Didier Lebbe w rozmowie z flamandzkim dziennikiem "De Standaard", na który we wtorek powołał się portal Wyborcza.pl.
Problemy dla Polaków
Strajk w Belgii może oznaczać duże problemy dla Polaków. W tym czasie planowane są bowiem loty z Charleroi pod Brukselą między innymi do kilku polskich miast – Krakowa, Modlina i Wrocławia. Trzydniowy protest belgijskich pilotów i personelu pokładowego Ryanair odbył się już w dniach 24-26 czerwca tego roku. Wówczas anulowano ponad 300 lotów. Protestujący skarżyli się na złe warunki pracy i wynagrodzenie poniżej krajowej płacy minimalnej. Od tamtych wydarzeń atmosfera rozmów negocjacyjnych miała się jeszcze pogorszyć.
Jak podał portal Wyborcza.pl, pod koniec czerwca b.r. odbył się także trzydniowy strajk pilotów i personelu pokładowego Brussels Airlines. Protestujący chcieli wyższych pensji. W ubiegłym tygodniu doszło do porozumienia między zarządem belgijskiego przewoźnika a związkami zawodowymi. Linie zgodziły się odwołać w lipcu i sierpniu łącznie 675 lotów, aby odciążyć personel.
Czarna seria na lotniskach
Tymczasem Wprost.pl podało, iż "czarna seria" na lotniskach się nie kończy. Podróżni, zamiast cieszyć się urlopami, martwią się o to, czy ich loty nie zostaną odwołane. Niepokój wzrósł po zapowiedziach pracowników linii Ryanair dotyczących strajków w kilku krajach.
Oprócz Belgii, protesty miałyby objąć również Francję i Hiszpanię. Pracownicy starają się o lepsze warunki pracy, a przede wszystkim o wyższe płace. W związku z tym, Hiszpanie zamierzają protestować w dniach 12-15, 18-21 oraz 25-28 lipca.
Czytaj też:
Zmiany w ruchu lotniczym. KE przyjęła wniosek ustawodawczy