Przyjęcie euro przez kolejne kraje naszego regionu, jak choćby Słowację, Litwę, Łotwę czy niedawno Chorwację, zawęziło nieco w ostatnich latach przestrzeń do analizy porównawczej poczynań naszych rodzimych decydentów. Własne waluty zachowały wciąż na szczęście m.in. Węgry i Czechy, gdzie decyzje w obszarze polityki fiskalnej i pieniężnej w wielu aspektach mocno różniły się od tych podejmowanych nad Wisłą. Uwagę zwraca przede wszystkim to, że czeska korona odnotowała w ostatnich miesiącach historycznie najwyższy kurs w relacji do większości liczących się walut. Gdyby zjawisko to było krótkotrwałe, wyciąganie z niego daleko idących wniosków byłoby mocno naciągane, jednakże waluta naszych południowych sąsiadów od ponad dwóch lat regularnie pnie się w górę, coraz bardziej deklasując złotówkę. Co takiego sprawia, że pomimo ostatnich zawirowań związanych z wysoką inflacją, pandemią i wojną na Ukrainie Czesi mogą mimo wszystko liczyć na to, że siła nabywcza ich waluty nie uległa tak dramatycznej erozji?
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.