Niewielkie senne miasteczko nad rzeczką Mleczką, zagubione między polami przy drodze z Rzeszowa do Przemyśla. Jednorodzinne, często podniszczone domy, sporo starych drewnianych, krytych gontem chat otoczonych balustradami, z podcieniami sięgającymi – jak chwalą się miejscowi – nawet początków XIX w. i stojącą opodal kilkunastometrową drewnianą wieżą widokową. Typowe pogalicyjskie miasteczko na Podkarpaciu, z grubsza przypominające nieco słynne serialowe Wilkowyje. I ludzie też jakby podobni, zajęci sobą, dla przybyszów życzliwi, ale zaciekawieni i jakby coraz bardziej nieufni wobec obcych. To chyba już nie dziwi. W ciągu ostatnich kilkunastu dni liczący niespełna 4 tys. mieszkańców Pruchnik i jego mieszkańcy stali się obiektem potężnej kampanii oskarżeń i antysemickich zarzutów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.