Damian Cygan: W Izraelu zaatakowano naszego ambasadora, Marka Magierowskiego. To jest sytuacja chyba rzadko spotykana w świecie dyplomacji?
Dr Ryszard Żółtaniecki: Ambasador nie jest szeregowym dyplomatą. To przedstawiciel państwa. Atak na ambasadora jest atakiem na państwo. Konwencja wiedeńska, która reguluje te kwestie, nie pozostawia żadnych wątpliwości. Państwo przyjmujące, w tym przypadku Izrael, ma obowiązek zapewnić ambasadorowi bezpieczeństwo. Jeśli już doszło do takiej sytuacji, to Izrael musi zachować się odpowiedzialnie i przede wszystkim ukarać winnego, przeprosić i wyrazić ubolewanie, bo prestiż Polski został naruszony.
Mężczyzna, który zaatakował Marka Magierowskiego, ma na razie areszt domowy i zakaz zbliżania się do polskiej ambasady w Tel Awiwie.
W tej sprawie musimy być bardzo ostrożni, bo chodzi o relacje polsko-izraelskie. Napastnik tłumaczył, że nie wiedział, kogo atakuje. To jest kompletna bzdura. Ambasador był przecież w swoim oflagowanym aucie, więc sprawca wiedział, co robi. Albo poniosły go nerwy, albo to była świadoma prowokacja. Ktoś mógł zakładać, że reakcja Polski będzie bardziej emocjonalna i wtedy druga strona odpowie jeszcze mocniej i zacznie się zadyma. W związku z tym nasza reakcja powinna być zdecydowana, jednoznaczna, ale spokojna.
W sobotę szef Rady Europejskiej Donald Tusk przyjechał do Warszawy, żeby wziąć udział w partyjnym marszu. Czy to nie jest przekroczenie granic dobrego smaku?
To świadczy o złym obyczaju, co niestety staje się praktyką. Weźmy choćby przykład Fransa Timmermansa, który jako wysoki unijny urzędnik, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, zaangażował się po stronie jednej frakcji. To jest ingerencja w sprawy wewnętrzne i kolejne przekroczenie granic dobrego obyczaju. Ale tak jest, i tak będzie. Nie widzę szans, żeby w najbliższym czasie dobry obyczaj miał powrócić.
Czy ostatnia aktywność Donalda Tuska pomoże, czy raczej przeszkodzi Koalicji Europejskiej w uzyskaniu dobrego wyniku w wyborach do PE? W najnowszym sondażu zaufania do polityków Tusk odnotował 5-procentowy spadek.
Łaska wyborców na pstrym koniu jeździ. Wybory to bardzo złożony proces. Tych zmiennych jest tyle, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaki będzie wynik. Tradycyjna zdolność politologii czy socjologii polityki do prognozowania tego, co może się wydarzyć, jest w tej materii właściwie zerowa. Czasami rzeczy, które wydają się katastrofalne dla jakiejś strony, przynoszą jej dobre skutki, a coś, co zapowiada wielki tryumf, okazuje się katastrofą. Do wyborów zostało tydzień, dlatego trzeba przestać ekscytować się sondażami. One są w tej chwili czysto instrumentalne, nakierowane na wywołanie jakiegoś napięcia i sprowokowanie pewnych zachowań. Na tym etapie przynajmniej większość wyborców już wie, na kogo będzie głosować, więc poczekajmy. Za tydzień wszystko się okaże.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.