Na pustawym parkingu policjant celuje z pistoletu w zbliżającego się napastnika z nożem, krzycząc: „Rzuć nóż! Rzuć nóż, bo będę strzelał!”. Brodaty napastnik nie wykonuje polecenia, zbliża się natomiast jeszcze bardziej do policjanta, więc ten strzela dwukrotnie – nie w powietrze, ale od razu do nożownika, który upada na ziemię, zwijając się z bólu. Nie wypuszcza jednak z ręki noża. „Siedem czterdzieści, dziewięć dziewięć osiem, dziewięć dziewięć dziewięć” – mówi policjant przez radio, posługując się policyjnymi kodami, informującymi o użyciu broni. Nie przychodzi napastnikowi z pomocą, ale nadal celując teraz już w leżącego mężczyznę,krzyczy: „Odrzuć nóż!”. Napastnik jęczy, że już to zrobił. Policjant wciąż stoi w bezpiecznej odległości z pistoletem w ręku. Pyta: „Czy masz przy sobie jeszcze jakąś broń?”. „Nie” – mamrocze ranny. „Muszę widzieć twoje ręce. Wyciągnij je!” – poleca funkcjonariusz.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.