Monika Jaruzelska chce wystartować w wyborach parlamentarnych. Ten pomysł nie podoba się jednak Robertowi Biedroniowi. Politycy Wiosny przekonują, że Jaruzelska ze swoimi poglądami bardziej pasuje do... PiS-u niż do lewicowej koalicji. Przypomnijmy, że jeszcze nie tak dawno Robert Biedroń zarzucał Jaruzelskiej, że jej poglądy nie mają nic wspólnego z lewicą.
Czytaj też:
Wrzawa na lewicy. Poszło o Jaruzelską
Gość Antoniego Trzmiela zwrócił uwagę, że Monika Jaruzelska dała się poznać w Radzie Warszawy jako jedyna, która obok PiS ma dystans do pomysłów typu Karta LGBT. – Jest w niej jakiś rys konserwatywny. To pokazuje szerszy problem. SLD nie ma już specjalnie znanych twarzy. SLD nie rządzi już 14 lat, więc ich politycy to albo przedstawiciele starszego pokolenia, a nowe twarze nie są specjalnie znane. Młode pokolenie dostało władzę na talerzu, ale nie umiało sobie zbudować pozycji – mówił.
Według publicysty "Do Rzeczy" w lewicowej koalicji będą konflikty. – Pytanie, ile będą mieli panowie cierpliwości, by sobie ustępować. Szybkie powołanie komitetu wynikało z dwóch rzeczy. Po pierwsze Włodzimierz Czarzasty chciał zamaskować, że został odrzucony. Schetyna go wygnał z tego raju i Czarzasty poszedł do Zandberga oraz Biedronia. Wszyscy w trójkę mogą przejść 8 procent, ale pewności nie ma. Druga rzecz to utarczki słowne między PO a SLD. Oba ugrupowania walczą o tego samego wyborcę. Każda ze stron ma pewne atuty i wady. PO może przyciągnąć część ludzi, którzy chcą odsunięcia PiS od władzy. Są też tacy wyborcy, którzy są bardzo przyzwyczajeni do hasła aborcji na życzenia. Pytanie, które z tych dwóch zachowań okaże się bardziej częste. Nie da się tego przewidzieć – dodał.
Piotr Semka odniósł się także do Marszu Równości, który odbył się w Białymstoku. – Lewica wokół wydarzeń z Białegostoku rozpętała histerię, sugerując, że PiS w jakiś sposób wspierał kibiców. Ponadto oskarżyła Kościół o współdziałanie. To typowa metoda lewicy. Najpierw robi z siebie ofiarę, a potem mówi, że każda krytyka zorganizowanego ruchu LGBT to bycie po stronie agresorów. To moralny szantaż – podkreślił gość PR24.