Głośna publikacja, która miała już trzy wydania – „Gazeta Wyborcza. Początki i okolice” – ukazała się po raz pierwszy w roku 1999 r. Autor – Stanisław Remuszko, były dziennikarz gazety opisał m.in. źródła jej finansowania. Szybko okazało się jednak, że kolejne redakcje, nawet te krytyczne wobec „Wyborczej” odmawiają zamieszczenia reklamy jego książki. Przy okazji drugiego wydania – w 2003 roku – na konferencji prasowej, na którą Remuszko zaprosił 32 redakcje, nie pojawił się żaden ich przedstawiciel.
Publicysta poszedł do sądu przeciwko redakcjom – od „Gazety Polskiej”, „Rzeczpospolitej”, „Naszego Dziennika” po „Newsweek”, „Politykę” czy „Dziennik Zachodni”. Zarzucił im bezprawne ograniczanie wolności słowa i domagał się uznania, że odmowa publikacji była sprzeczna z prawem prasowym. Co ciekawe, nie we wszystkich procesach zapadały takie same wyroki. Większość spraw jednak dziennikarz przegrał.
W 2009 roku, po przegranym procesie z redakcją „Rzeczpospolitej”, publicysta wniósł skargę do Strasburga, zarzucając Polsce m.in. złamanie artykułu 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (chroni on swobodę wypowiedzi).
Do skargi Remuszki przyłączyła się jako tzw. strona trzecia Helsińska Fundacja Praw Człowieka z Warszawy. Jej prawnicy uznali, że – choć redakcja prywatnej gazety ma prawo odmówić publikacji reklamy – w przypadku tak „jednolitego frontu” odmowy druku doszło do naruszenia swobody wypowiedzi autora.
- Uderzyło nas to, że – niezależnie od sympatii politycznych i ideowych tak wiele tytułów, całe spektrum prasy – od liberalnych do konserwatywnych tytułów - nie chciało przyjąć tego ogłoszenia – mówi prof. Ireneusz Kamiński, współpracownik fundacji. - W sprawie redaktora Remuszki Sąd Najwyższy dokonał nowej interpretacji prawa prasowego, które w art. 36 wyraźnie określa, kiedy redakcja może odmówić publikacji ogłoszenia. Tymczasem uznano, że publikacja reklamy lub jej odmowa to kwestia swobodnego uznania redakcji, nie podlegająca jakiejkolwiek kontroli.
Co takiego napisał Stanisław Remuszko o początkach „Gazety Wyborczej”? Z publikacji wynika, iż prawdziwym kapitałem zakładowym spółki, która w maju 1989 roku rozpoczęła wydawanie dziennika były gwarancja dostępu do reglamentowanego wówczas przez władzę papieru, możliwość druku w państwowych drukarniach, kolportaż przez państwowe przedsiębiorstwo „Ruch”, zapewnienie przez władzę lokali, transportu, łączności i kredytów. Te deficytowe wtedy dobra były własnością całego narodu, ale przy Okrągłym Stole zostały przyznane założycielom spółki Agora SA korzystającym z rekomendacji komunistycznej władzy.