W miniony weekend odbyła się konwencja Prawa i Sprawiedliwości podczas której złożono Polakom kolejne obietnice. Jarosław Kaczyński mówił, że jego obóz polityczny stawia na wzrost płac. Zadeklarował, że na koniec 2020 r. minimalna pensja będzie wynosiła 3000 zł, a na koniec 2023 r. – 4000 zł. Dodał, że w 2021 r. ogromna część emerytów otrzyma dwie "trzynastki", a rolnicy – dopłaty do hektara na "prawdziwie europejskim poziomie".
O skokowy wzrost płacy minimalnej pytany był dziś na antenie Radia ZET wicepremier Jarosław Gowin. Prowadząca audycję Beata Lubecka podkreśliła, że na Węgrzech skończyło to się tak, że "firmy podniosły ceny za towary, a co 10 pracownik na pensji minimalnej został zwolniony". – Nie straszyłbym Polaków takimi scenariuszami. Problem mamy odwrotny. Główną barierą jest brak rąk do pracy – odparł Gowin. – Dzięki temu ustabilizujemy sytuację ok. 1 mln pracowników ukraińskich. W tej chwili pracują na najniższym wynagrodzeniu. Jeśli chcemy, żeby tu płacili podatki i zakładali rodziny - musimy zrobić jakiś ruch – dodał.
Jego słowa skomentował na Twitterze prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki. "Ukraińcy dostają polską emeryturę mimo, że jej nie wypracowali a teraz rząd będzie zarzynał polskie przedsiębiorstwa. W czyim interesie? Ukraińców!" – napisał. "Gowin zapowiada też masowe przyznawanie obywatelstwa. Trzeba zatrzymać to szaleństwo!" – dodał poseł.
twitter
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda