"Superwizjer" podał w sobotę wieczorem, że Marian Banaś, wpisał do swojego oświadczenia majątkowego kamienicę na krakowskim Podgórzu, gdzie mieści się hotel wynajmujący pokoje na godziny. Dziennikarze TVN, udając klientów, postanowili sprawdzić, jak działa ten biznes. Płacąc, nie zostali poproszeni o okazanie dokumentów, nie otrzymali też paragonów, a wpłat nie zaksięgowano w kasie fiskalnej. W trakcie kręcenia reportażu dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel trafił w hotelu na jednego z powiązanych z sutenerstwem braci K. Zdenerwowany mężczyzna najpierw próbował wyrwać reportowi telefon, a potem oświadczył, że "zadzwoni do Banasia". Twierdził, że rozmawiał z szefem NIK, który zażądał, by dziennikarze opuścili lokal.
Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało, że od 16 kwietnia prowadzi kontrolę oświadczeń majątkowych Mariana Banasia.
Premier Mateusz Morawiecki pytany o sprawę przez dziennikarzy wskazał: – Powołując go na stanowisko ministra finansów, wiedziałem o tym, że od bodaj kwietnia, jeśli mnie pamięć nie myli, takie postępowanie jest prowadzone.W moim odczuciu wszystko odbyło się zgodnie z pewną procedurą, prawidłowo.
Szef rządu przypomniał, że "to właśnie pan prezes Banaś sam poprosił jesienią zeszłego roku o kontrolę". – Czy to nie świadczy o tym, że chciał poddać się wszystkim tym procedurom, które były konieczne? – spytał Mateusz Morawiecki. – Pan prezes Banaś odniósł się wczoraj do sprawy i zachował się bardzo odpowiednio w tym momencie, ponieważ sam niejako się zawiesił, oddając pole do działania Centralnemu Biuro Antykorupcyjnemu, żeby sprawdziło procedury, które wcześniej rozpoczęło. Już za parę tygodni będziemy wiedzieli od niezależnych służb oceniających, jakie są opinie dotyczące całej tej sytuacji.
Szef rządu przypomniał, że prezes NIK ocenił informacje przedstawione w "Superwizjerze" jako "oszczerstwo i pomówienie". – Poinformował, również mnie, że skieruje tę sprawę na tory sądowe. Dajmy też sądowi rozstrzygnąć tę sprawę, kto tutaj w jaki sposób jaką ma rację. Bo można tak podsumować, że media mają nie tylko prawo, ale obowiązek sprawdzać wszystkie możliwe obszary działań polityków, ale przecież polityk ma prawo również do obrony przed ewentualnymi pomówieniami. Dajmy tutaj też prezesowi Banasiowi możliwość takiej obrony. Postąpił bardzo adekwatnie, jednocześnie wnioskując o bezpłatny urlop do momentu wyjaśnienia tego przez CBA – apelował premier.
Czytaj też:
Wojtunik: Banaś powinien mieć zawieszony dostęp do informacji publicznychCzytaj też:
"Dowiedziałem się bardzo późno". Banaś tłumaczy się z afery z "hotelem na godziny"