Wszystko, co dobre w filmie „Joker”, zostało zapożyczone. Wszystko, oprócz aktorskiej kreacji Joaquina Phoenixa.
Joaquin Phoenix dwoi się i troi na ekranie, wykonując kawał kapitalnej, nikomu niepotrzebnej roboty. Schudł na potrzeby roli 25 kg. Pewnie dostanie Oscara, który należy mu się od dawna. Inna sprawa, że jeśli tak się stanie, to będzie to przypadek podobny do casusu Martina Scorsese. Autor wielu znakomitych, ponadczasowych filmów nagrodzony został przecież nie za „Taksówkarza”, „Wściekłego byka” czy „Chłopców z ferajny”, ale za cudzy film nakręcony po swojemu, czyli „Infiltrację”, remake gangsterskiej historyjki z Hongkongu.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.