NA PRÓŻNO | Biedny Kaz Marcinkiewicz nadal żyje cały w stresie, nie wiedząc, co znów wywinie i powie jego była żona Isabel. Jakiś czas temu stwierdził już, że jest gotów nawet na więzienie.
– Chcę jak najszybszego procesu, by poddać się karze za to, że nie zarabiam. Wytrzymałem trzy lata małżeństwa, to wytrzymam więzienie – powiedział wtedy.
Teraz opowiada „Faktowi”, że od czasu, gdy poznał Isabel, ciągle ją utrzymuje. I dlatego chciałby już od niej uciec. – Odkąd ją poznałem, zawsze płacę. Przez połowę jej dorosłego życia ona nie pracuje i żyje z pieniędzy przeze mnie zarobionych. Doskonale wie, że jak mam, to się z nią dzielę, ale ona chce mnie publicznie „zgładzić”, więc prawie od pięciu lat opowiada o mnie kłamstwa – mówi „Faktowi” Marcinkiewicz. – Ona od siedmiu lat nic o mnie nie wie, bo uciekłem od niej. I ucieknę na dobre – zapowiada.
Z tym „na dobre” to Kaz jest dużym optymistą. Wielkim.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.