Niedawno Władimir Putin ponownie skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Jak ocenił, przyczyną wojny był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a tzw. pakt monachijski. – Związek Radziecki niczego Polsce nie odebrał – stwierdził prezydent Rosji. W kolejnych słowach sugerował, że winę za wybuch wojny ponosi Polska, która miała skorzystać na pakcie monachijskim i wziąć udział w rozbiorze Czechosłowacji. Kilka dni później prezydent Rosji ponowił zarzuty wobec przedwojennego polskiego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego, który – według rosyjskiego prezydenta – miał obiecywać postawienie w Warszawie pomnika Hitlerowi, jeśli wysłałby on polskich Żydów na zagładę do Afryki. Wczoraj na słowa te odpowiedział premier Mateusz Morawiecki.
Borys Budka powiedział w Krakowie, że reakcje ze strony polskiego rządu, "nawet jeśli są spóźnione, to powinny być poparte również przez opozycję". – Taką deklarację ze strony Koalicji Obywatelskiej, Platformy Obywatelskiej składam. Dziwi nas milczenie prezydenta. To czas, kiedy głowa państwa powinna bardzo mocno zabrać głos w tej sprawie. Ubolewam nad tym, że do tej pory nie było takiego głosu. Cieszy reakcja Prezesa Rady Ministrów, co prawda spóźniona, ale chcę wierzyć, że ten czas, który był w okresie od bulwersujących słów prezydenta Putina do czasu reakcji w KRPM, był poświęcony zabiegom dyplomatycznym – powiedział.
– Wszyscy jesteśmy zbulwersowani tymi niedopuszczalnymi słowami prezydenta Rosji. To nie pierwszy raz kiedy prezydent Rosji próbuje zakłamywać historię. Wszyscy – czy z opozycji, czy z opcji rządzącej – jesteśmy po to, by bronić dobrego imienia Polski, Polek i Polaków, i by stawić opór fałszowaniu historii – stwierdził Borys Budka.
Czytaj też:
Gowin o reakcjach na słowa Putina: Sekwencja jest przemyślana i uzgodniona z prezydentem
Czytaj też:
Premier Morawiecki: Władimir Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski