Finał prawyborów prezydenckich Konfederacji miał formułę elektorską. 314 elektorów reprezentowało poszczególnych kandydatów, którzy walczyli o głosy wyborców na wcześniejszych 16 zjazdach wojewódzkich. Kandydaci, którzy zdobyli wtedy największe poparcie wyborców, mieli najwięcej głosów elektorskich. Głosy elektorów były jawne. W kolejnych turach odpadali kandydaci z najsłabszym wynikiem.
W czwartym odpadł Janusz Korwin-Mikke, a w piątym Konrad Berkowicz. W szóstym głosowaniu na czoło wysunął się Grzegorz Braun, uzyskując 135 (43 proc.) głosów. Na drugim miejscu znalazł się Krzysztof Bosak (37,6 proc. głosów), zaś odpadł Artur Dziambor, który uzyskał 61 głosów. To oznacza, że nie poparli go jego partyjni koledzy – Janusz Korwin-Mikke i Konrad Berkowicz. Wielu zwolenników Dziambora oraz partii KORWiN nie mogło zrozumieć takiego obrotu sprawy.
Jak tłumaczył Janusz Korwin-Mikke, "znacznie lepszym kandydatem Konfederacji byłby Grzegorz Braun".
"Powiedziałem na Prezydium: »Jeśli przegramy - to się już z tego nie wytłumaczymy«. Gdybyśmy wygrali opinia brzmiałaby: »Genialne zagranie, dzięki któremu Kandydatem jest Braun, a nie Bosak!«. Skoro i tak wygrał kol.Bosak - to »Straciliśmy cnotę, a i rubelka nie zarobiliśmy«" – napisał Korwin-Mikke na Twitterze.
twitterCzytaj też:
Król musi abdykowaćCzytaj też:
"Czy Tobie i Bosakowi nie przyszło do głowy...". Ostra wymiana zdań pomiędzy Winnickim a Jakubiakiem