Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców: Praca na własny rachunek jest prawem człowieka!

Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców: Praca na własny rachunek jest prawem człowieka!

Dodano: 
Adam Abramowicz
Adam Abramowicz Źródło: PAP / Wojciech Pacewicz
Rolnik płaci najniższą składkę w wysokości około 400 złotych kwartalnie, w życiu na najniższą emeryturę wyliczaną kapitałowo by nie uzbierał. Ale  liczy się to, że tu i teraz musi utrzymać rodzinę, a przy wyższej składce byłoby to trudne. I taką samą możliwość powinien mieć przedsiębiorca. W większości krajów UE ważniejsze jest, aby zachęcić do pracy, z której da się utrzymać siebie i rodzinę niż nałożyć wysoką daninę, która wykańcza mikro firmy i powoduje wyrzucanie działalności do szarej strefy albo zachęca do stania w kolejkach po zasiłki. W tej chwili mikroprzędsiebiorcy nie mogą korzystać z takiego systemu jaki ma KRUS, ale mogą od 1 lutego 2020 roku wejść do tzw. „Małego ZUS +” – mówi portalowi DoRzeczy.pl Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.

W ostatnim czasie pojawiło się wiele bardzo krytycznych opinii o małym ZUS-ie. Że obniżanie składki to tak naprawdę tragedia, bo przedsiębiorcy dostaną w przyszłości małą emeryturę.

Adam Abramowicz: No ja mam do krytyków proste pytanie – czemu tak troszczą się o wysokość emerytur przedsiębiorców, a nie spędza im snu z powiek emerytura rolników? Przecież rolnicy ubezpieczeni są w KRUS i płacą znacznie niższą składkę od przedsiębiorców. I jakoś o nich ci „zatroskani” się nie zamartwiają. Kiedyś w Polsce zauważono, że ktoś kto pracuje na własny rachunek na utrzymanie siebie i rodziny i uzyskuje z tego niewielkie dochody nie może być obciążony składką która stanowi „lwią część” dochodu i wprowadzono KRUS. Zresztą podobny system mała składka -niska emerytura obowiązuje w Anglii.

I nie obawia się Pan, że emerytury przedsiębiorców, którzy zapłacą niski ZUS, będą głodowe?

Rolnicy płacą niską składkę, nie nazbierają z niej na najniższą emeryturę gdyby liczyć składki jak w systemie kapitałowym dlatego państwo dopłaca z budżetu. I w przypadku przedsiębiorców chcemy, by było tak samo, by składka była dostosowana do możliwości płatniczych. Bo skoro ten rolnik płaci najniższą składkę w wysokości około 400 złotych kwartalnie, to w życiu na najniższą emeryturę wyliczaną kapitałowo by nie uzbierał. Ale liczy się to, że tu i teraz musi utrzymać rodzinę, a przy wyższej składce byłoby to trudne. I taką samą możliwość powinien mieć przedsiębiorca. W większości krajów UE ważniejsze jest aby zachęcić do pracy z której da się utrzymać siebie i rodzinę niż nałożyć wysoka daninę która wykańcza mikro firmy i powoduje wyrzucanie działalności do szarej strefy albo zachęca do stania w kolejkach po zasiłki. W tej chwili mikroprzędsiebiorcy nie mogą korzystać z takiego systemu jaki ma KRUS, mogą od 1 lutego 2020 roku wejść do tzw. „Małego ZUS +”

Argument o zbyt niskiej emeryturze podnosili lewicowi publicyści. Ale pojawiają się też argumenty ze strony środowisk proprzedsiębiorczych – że mały ZUS jest propozycją dobrą, ale niewystarczającą.

Owszem. Z dobrodziejstwa ustawy nie mogą skorzystać przedsiębiorcy, którzy co prawda spełniają jeden z warunków, czyli mają dochód mniejszy od 6 tys zł miesięcznie, ale ich miesięczny przychód jest większy niż 10 tys. złotych. To rozwiązanie jest również niezrozumiałe. Firmy handlowe czy usługowe sprzedające zakupiony wcześniej towar są z małego ZUS + wyłączone. Dlaczego? Nie wiadomo. Bo skoro zdecydowano się na to, że ulga przysługuje tym co maja niski dochód to ten parametr powinien być jedyny i ostateczny. Czym różni się Kowalski mający dochód 2 tys. i przychód 9900 zł od Zielińskiego mającego dochód 2 tys. i przychód 20 tyś?

Pytanie czy, i kiedy te zmiany będą wprowadzone?

My zdajemy sobie sprawę, że w roku 2020 pieniędzy w budżecie na ten cel nie ma. Ale chcemy w kolejnych latach już poszerzać beneficjentów programu małego ZUS + tak, by z każdym rokiem ta grupa się powiększała. I, by w 2024 roku wprowadzić o systemu wszystkich, których dochód nie przekracza 6 tysięcy złotych bez względu na wielkość przychodu.

Skąd jednak wziąć na ten cel pieniądze?

Ministerstwo Finansów policzyło, że wprowadzenie tych zmian w przeciągu czterech lat kosztowałoby miliard dziewięćset tysięcy złotych. A więc w rozłożeniu na cztery lata jest to kwota, która absolutnie nie będzie stanowić jakiegoś wielkiego obciążenia ani dla budżetu FUS, ani dla budżetu państwa. Spokojnie taką operację można przeprowadzić.

Są jednak głosy, że są istotne programy socjalne, po co łożyć jeszcze na przedsiębiorców?

Ale te niecałe dwa miliardy w ciągu kilku lat to coś, co się przedsiębiorcom po prostu należy. Szczególnie, że jak mówiłem wielokrotnie, w Wielkiej Brytanii najniższa składka emerytalna wynosi równowartość 60 złotych miesięcznie.

W Polsce przez pierwsze pół roku nie płaci się nic, a przez kolejne dwa lata składkę niższą, około 700 złotych. Dziesięć lat temu tyle wynosił ten "duży" ZUS?

Tak, i ta składka zawsze jest uzależniona od wzrostu płac. I skoro płace będą rosły, to i składka na ZUS będzie szła w górę. Nie można jednak zmuszać ludzi, by płacili więcej, niż są w stanie zarobić. Przecież to jest konfiskata mienia.

To, że po pół roku działalności trzeba zacząć płacić, jest jeszcze zrozumiałe. Ale ten krytyczny moment następuje po dwóch latach, gdy następuje ten nagły przeskok z małego na duży ZUS. Jednak niektórzy lewicowcy mówią często – jak kogoś nie stać na ZUS, to niech nie prowadzi firmy i pójdzie na etat?

Ci, którzy tak mówią niech zajrzą sobie do karty praw podstawowych. Praca na własny rachunek jest przecież prawem człowieka. Państwo nie może sobie dla własnego widzimisię zabronić komukolwiek pracy i utrzymywania rodziny. To uderzenie w wolność. Po drugie – nie jest tak łatwo, gdy prowadzi się firmę kilka lat, ją po prostu zamknąć. Państwo najpierw zachęca kogoś do działalności, przez pierwsze pół roku pozwala ją prowadzić bez składki, kolejne dwa lata na składce obniżonej, a potem nagle trzeba przejść na składkę pełną. I jak komuś się uda i go na składkę stać – w porządku.

Jak nie, może działalność zamknąć.

Nie jest to proste – ktoś wziął na przykład kredyt, ktoś pożyczkę na samochód, ktoś zatrudnił pracownika. Firmy nie zamyka się w taki sposób, jakby ktoś miał zgasić światło. Ludzie popadają w ogromne kłopoty, bo państwo najpierw zachęca do działalności a potem obdziera ze skóry. Przedsiębiorcy popadają w długi, są eksmisje na bruk. Podawałem wielokrotnie przykład przedsiębiorcy, który przez wiele lat prowadził działalność, opłacał czynsz, leczenie chorej żony, pensje pracowników. Ale składki na ZUS nie uiszczał bo na nią po prostu nie miał. Gdy dług wyniósł kilkadziesiąt tysięcy złotych ZUS przysłał komornika, który wymierzał mieszkanie i szykował na licytację. Gdy zapytałem kiedyś panią dyrektor z ZUS jaki interes ma państwo polskie w eksmitowaniu na bruk przedsiębiorcy za jego osobiste składki, pani dyrektor odparła, że przecież ZUS pieniędzy ze sprzedanego mieszkania dla siebie nie zabierze, ale wpłaci na indywidualne konto emerytalne tego przedsiębiorcy. I jeśli ten przedsiębiorca osiągnie wiek emerytalny, to państwo mu przecież pieniądze zwróci. Taka jest logika tego systemu. I to trzeba jak najpilniej zmienić! A wracając do małego ZUS + jest jeszcze jeden poważny problem.

Jaki?

Dzisiaj w ustawie jest zapis, że przedsiębiorcy mogą korzystać z tego ułatwienia tylko trzy lata na pięć. Kiedy pytałem się skąd się wziął taki zapis poinformowano mnie, że to z troski o przedsiębiorców bo gdyby tego ograniczenia nie było nie nazbierali by składek na najniższą emeryturę. Jest to wyjątkowo nielogiczne bo oznacza, że ktoś kto przez 3 lata ma dochód na tyle niski, że nie może zapłacić całej składki w 4 i 5 roku mimo takiego samego niskiego dochodu na tę składkę będzie miał. Skąd ? Nie wiadomo. Dodatkowo przedsiębiorcy którzy złoża wnioski na mały ZUS plus albo o tym nie wiedzą, albo nie zdają sobie z tego sprawy. Dowiedzą się za 3 lata akurat tuz przed wyborami. Raczej zadowoleni z tego nie będą.

Czytaj też:
Mały ZUS plus. Rząd przyjął projekt ustawy

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także