Rodzina Igora Stachowiaka domagała się zmiany kwalifikacji czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci mężczyzny oraz znęcanie się nad nim ze szczególnym okrucieństwem. Gdyby sąd przychylił się do tego wniosku, oskarżonym groziłoby nawet 10 lat więzienia.
Sąd nie uwzglęnił jednak argumentacji pełnomocnika rodziny i wymierzył kary od 2 do 25, roku pozbawienia wolności: Łukasz R., policjant, który trzykrotnie raził Igora Stachowiaka paralizatorem w toalecie na komisariacie, gdy ten miał założone kajdanki, został skazany na 2,5 roku bezwzględnego więzienia i ośmioletni zakaz wykonywania zawodu policjanta. Trzej pozostali policjanci Paweł G., Paweł P. i Adam W. usłyszeli natomiast wyrok dwóch lat pozbawienia wolności i sześcioletni zakaz wykonywania zawodu policjanta.
Przypomnijmy, że Igor Stachowiak zginął 15 maja 2016 roku. 25-letni mężczyzna został zatrzymany na wrocławskim rynku, a następnie przewieziony na komisariat przy ul. Trzemeskiej, gdzie zmarł. Wcześniej był torturowany przez policjantów przy użyciu paralizatora.
Zdaniem biegłych z Łodzi, to nie tortury zastosowane przez policjantów spowodowały śmierć Stachowiaka, ale działanie środków psychoaktywnych, które zażył. Narkotyki miały wywołać niewydolność krążeniowo-oddechową. Z kolei w trakcie procesu biegli z Wrocławia, którzy przeprowadzali sekcję zwłok mężczyzny, uznali, że nie da się jednoznacznie określić przyczyny zgonu.
Nagranie z paralizatora, które ujawnił rok po śmierci Stachowiaka "Superwizjer", pokazuje, żę był on wielokrotnie rażony prądem i torturowany pomimo, że nie stawiał żadnego oporu i leżał na podłodze zakuty w kajdanki. Kilkanaście minut po tym chłopak umiera.
Czytaj też:
"Zemsta jednego z policjantów?". Nowe fakty ws. śmierci Igora StachowiakaCzytaj też:
Nowe fakty ws. śmierci Igora Stachowiaka. Jest opinia biegłych