Nie znam nikogo, kto nie głosowałby na Unię Demokratyczną” – opisywał ten syndrom niniejszym cytatem Jacek Dukaj już w początkach lat 90. Niby nic nowego: ludzie od zawsze mieli tendencję, by zamykać się w kręgu znajomych z tej samej sfery i o tych samych poglądach. Ale pojawienie się nowego rodzaju mediów, paradoksalnie nazwanych społecznościowymi, sprawiło, że ten odruch uwarunkował odmienną komunikację społeczną: komunikację bez komunikacji. Poszczególne grupy zamykają się w swoich bańkach informacyjnych i żyją tam w światach zupełnie osobnych, przy czym najbardziej zamykają się ci, którzy najgłośniej na to narzekają.
Dobrym przykładem służy Olga Tokarczuk, która w swym noblowskim wykładzie poświęciła grozie zamykania się w bańkach i potępieniu ich wiele miejsca, by dosłownie nazajutrz założyć oficjalne konto na Twitterze, prewencyjnie blokując do niego dostęp kilkuset osobom publicznym kojarzonym z szeroko rozumianą prawicą.
Czytaj też:
Warszawa nie przyznała dotacji na letni teatr Jandy. Ziemkiewicz: Zrobiła swoje, może sp...adać
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.