Jak wiadomo – po lekturze wiadomo których gazet i tygodników oraz wypowiedziach wiadomo których polityków i publicystów – epidemia COVID-19 została wywołana albo przez globalne ocieplenie, w silnym związku z nieustannym oporem ludzkości przed zmniejszeniem (a najlepiej: likwidacją) swego „śladu węglowego” i przejściem na weganizm (a nie tylko wegetarianizm); albo przez wciąż niedostateczne pogłębienie i poszerzenie Unii Europejskiej, w tym zwłaszcza niezastąpienie walut narodowych euro przez te państwa, które wciąż się przed tym opierają; albo wreszcie przez gwałtownie narastające nacjonalizm i ksenofobię, przejawiające się głównie w niezgodzie na ostateczne pogrzebanie państw narodowych, a także w niechęci do wpuszczenia do Europy wszystkich – co do jednego – imigrantów, którzy mają na to ochotę. Albo przez dowolną kombinację niektórych lub wszystkich z powyższych czynników.
A skoro tak, skoro jest już znana przyczyna pojawienia się COVID-19, to wiadomo też nareszcie, w jaki sposób możemy sobie poradzić z pandemią, czyli jak na cztery wiatry przegnać wirusa SARS-CoV-2, który dziś sieje spustoszenie. A właściwie nie tylko tego koronawirusa, bo przecież ta unikatowa wiedza – po prawdzie – daje ludzkości do ręki broń przeciw wszystkim zarazom, które mogłyby chcieć zaatakować ją w przyszłości.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.