Oficjalnie zginęło 300 osób, ale w rzeczywistości na statku płynęła masa nielegalnych emigrantów, prawdopodobnie więc ofiar było znacznie więcej. „Principessą…” mieli płynąć dziadkowie papieża i jego ojciec, mieli już kupione bilety, ale że nie zdążyli spieniężyć spłachetka ziemi, który posiadali, musieli odłożyć wyjazd i to, jak się okazało, na dwa lata. „Nie możecie sobie nawet wyobrazić, jak bardzo jestem za to wdzięczny Bożej Opatrzności” – pisze papież Franciszek.
Najciekawsze w tej książce są wspomnienia z lat dziecięcych i młodzieńczych, a w gruncie rzeczy wszystko to, co działo się przed 13 marca 2013 r., kiedy po rezygnacji Benedykta XVI wybrany został na jego następcę Jorge Mario Bergoglio i na pytanie, jakie imię przyjmuje, odpowiedział „Vocabor Franciscus”.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.