Ten Kazik to patologia

Ten Kazik to patologia

Dodano: 
Kazik Staszewski
Kazik Staszewski Źródło: PAP / Adam Warżawa
Sławomir Jastrzębowski | Czasy są w złym tchnieniu morowe. Ludzie obawiają się o pracę i pieniądz. Słowa więc szefowej Polskiego Radia, że jest robota, zgłaszajcie się, czekamy na was, szczególnie młodzieży się zgłaszaj, należy przyjąć z dużym optymizmem. Program Trzeci zwany Trójką potrzebuje pracowników. Ku słońcu budująca informacja. Może to brutalne, ale był już najwyższy czas, żeby pozbyć się tych staruchów, esbeków i zboczeńców

Inna sprawa, że dopiero w kryzysach okazuje się kto jest staruchem, kto esbekiem, a kto zboczeńcem. Wcześniej nikt nie wiedział. Zresztą może wiedział, ale jakoś trzymało się na wodzy ich wiek, esbectwo i zboczeństwo. W kryzysie się próbowali wyswobodzić. Niepewni myślowo. I o co ten cały hałas? Przecież ta piosneczka tego Kazika to nie są żadne „Mury, że runą". Widzieliście zresztą ten teledysk? Jakie to liche. Parę osób widziało tylko. Dopiero jak Polskie Radio rozpromowało, to dopiero wtedy 7 milionów postanowiło zobaczyć, jakie to jest kiepskie. No kiepskie, kiepskie. Ten cały Kazik – żałosny. Wygląda jak patologia, łysy, powykrzywiana gęba i wije się wije, jakby nadużywał. Ohyda. Obok taki sam degenerat w jeden bębenek wali. Pewnie perkusje przepili. Nic się nie dzieje na tym teledysku. Nic. Nędza. 7 milionów osób chciało się przekonać jaka to nędza. I wszyscy się przekonali. A te słowa? Że co? Że niby ten Kazik naprawdę uwierzył? Że równość? On sobie nie zdaje sprawy, że sytuacja jest szczególna? Że to nie jest to samo, co wszyscy myślą, że to samo? No widocznie nie zdaje. No, degenerat, komórki mózgowe pewnie posklejane. I o co to takie niby larum potem? To, że lista nie ma regulaminu nie oznacza, że regulamin ma nie być przestrzegany. Proste.

Wyraźnie wykazano na konferencji, że nie było tak, tylko było śmak. Już zresztą nie pamiętam co wykazano, bo nudzono tak długo, że uznałem, iż na pewno mają rację i oszukali nas, banda z listy decydentów. Oszukali. I to mylenie porządku z cenzurą. Przecież ten szef tego radia chciał po prostu, żeby był porządek. Więc grzecznie poprosił SMS-em w nocy, żeby był porządek, bo po co taka piosenka kiepska, szczująca zresztą niepotrzebnie ma dźwięczeć? Są naprawdę lepsze w różnych językach. Aha, ta beznadziejna piosenka była w ogóle spoza listy, i nie ma znaczenia, że nie było listy, po prostu była spoza listy, bo to był spisek. A porządek to nie cenzura. Tylko osoby niepewne myślowo tego nie rozumieją po prostu. Wreszcie to strasznie, że jak sobie tamci kiepscy w jakimś durnowatym bunciku poodchodzili to słuchalność spadnie. A nawet jeśli. No to co? Kogo to w ogóle obchodzi? Co to, pensje są uzależnione od tej całej słuchalności? No nie są. Większe były tragedie, na przykład Titanic. Nawet jakby tylko jedna osoba słuchała, to ważne jest, żeby to była właściwa osoba, i żeby właściwe dźwięki usłyszała. Coś jak z tego wspaniałego wiersza: „i jeśli Miasto padnie a ocaleje jeden/ on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania/ on będzie Miasto" a nie jakaś tak słuchalność. Tu nie chodzi o kult jednostki, tu chodzi o wartości. Tak, tak, to ten sam poeta, który pisał o potędze smaku, ale nie będę przytaczać, bo nie ma tu nic do rzeczy całkowicie. Kończąc chcę napisać jeszcze tylko dwie rzeczy. Po pierwsze bardzo dobrze, że jest praca dla młodych i staruchów dość, a po drugie mój ból jest bardzo mały. Ale z bólem, z bólem Szanowni Państwo to różnie bywa...

Autor jest publicystą, ekspertem ds. wizerunku. W latach 2007-2018 był redaktorem naczelnym dziennika "Super Express". Obecnie jest prezesem agencji R4S.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także