Przypomnijmy, że 27 sierpnia w Warszawie zepsuły się kolektory odprowadzające ścieki do oczyszczalni "Czajka". Nieczystości zaczęto zrzucać do Wisły. Żeby ograniczyć zanieczyszczenie rzeki, wojsko wybudowało most pontonowy, po którym ułożono tymczasowy rurociąg ściekowy. Następnie Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji potwierdziło awarię spalarni osadów w oczyszczalni. Do zdarzenia doszło w grudniu 2018 r. Od tego czasu spalarnia nie działa. Awaria spowodowała wyłączenie Stacji Termicznej Utylizacji Osadów Ściekowych. TVP Info podało wówczas, że osady ściekowe z Warszawy są wywożone przez zakontraktowane do tego celu firmy. Miesięcznie kosztuje to 1,7 mln zł.
Teraz śledztwem ma się zająć Centralne Biuro Antykorupcyjne. Postępowanie ma m.in. objąć sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób w postaci zagrożenia epidemiologicznego. Warto podkreślić, że dokumentację dotyczącą oczyszczalni funkcjonariusze CBA zabezpieczyli już w październiku ubiegłego roku.
Postępowanie obejmuje "sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób w postaci zagrożenia epidemiologicznego oraz spowodowania zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach poprzez zanieczyszczenie wody w związku z tzw. kontrolowanym spustem ścieków w Oczyszczalni Ścieków Czajka" – przekazała rzeczniczka Prokuratury. Ponadto ma zostać sprawdzona prawidłowość nadzoru sprawowanego nad realizacją inwestycji – modernizacji i rozbudowie oczyszczalni.
Jak informuje rzeczniczka Prokuratury, analizowany jest również "nadzór właścicielski Miasta Stołecznego Warszawy nad Miejskim Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji w m.st. Warszawie S.A. w zakresie budowy spalarni osadów ściekowych, jej utrzymania oraz usuwania awarii"
Czytaj też:
"To bardzo przykre, ale trzeba to powiedzieć". Fogiel uderza w TrzaskowskiegoCzytaj też:
Tak dorabiają radni i burmistrzowie z PO. Rekordzista 236 tys. zł rocznie