Od kiedy Tusk przeniósł się do Brukseli, a Schetyna zawiódł oczekiwania lewicowo-liberalnych salonów, Trzaskowski uważany był za oczywistego kandydata do przyjęcia przywództwa w PO i ubiegania się z jej
ramienia o prezydenturę w roku 2020.
Takiego nastawienia nie zmieniło wystawienie go – z sukcesem – w wyborach prezydenta Warszawy, choć niektórzy mówili, że Schetyna chciał w ten sposób z premedytacją „spalić” konkurenta do przywództwa w partii. Faktem jest, że w stolicy PO mogła z dużą pewnością wygranej postawić na wielu innych kandydatów, a dla Trzaskowskiego, jak zresztą pokazały ostatnie lata, działalność samorządowa zdecydowanie nie jest właściwym żywiołem. Jednak Lech Kaczyński doszedł do prezydentury kraju właśnie przez stolicę. Co prawda, PO wielokrotnie i brutalnie krytykowała go za to „instrumentalne” wykorzystanie ratusza, ale nie takich już niekonsekwencji się ta partia dopuszczała i nie przeszkadzało to jej wyborcom.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.