"Wprost": Awantura w szpitalu z udziałem Kai Godek

"Wprost": Awantura w szpitalu z udziałem Kai Godek

Dodano: 
Kaja Godek
Kaja Godek Źródło: PAP / Rafał Guz
Znana aktywistka pro-life Kaja Godek została skierowana na kwarantannę. Kobieta uważa, że to z powodu jej działalności publicznej – informuje "Wprost".

10 czerwca Kaja Godek przyjechała na SOR do Szpitala Praskiego w Warszawie. Zgłosiła problemy z nerkami. Aktywistka twierdzi, że została rozpoznana, co poskutkowało złośliwymi komentarzami ze strony pracowników placówki.

Ponieważ Godek nie miała na sobie maseczki, szpital wezwał policję. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, działaczka poinformowała ich, że ma problemy z oddychaniem. Mundurowi nie wystawili jej mandatu. Później Godek założyła maseczkę, żeby nie potęgować napięcia – podaje "Wprost".

Kobieta została zbadana i podłączona pod kroplówkę w sali, w której byli też inni pacjenci, ale wszyscy mieli być w bezpiecznej odległości od siebie. Dwa dni później Godek otrzymała telefon od sanepidu z informacją, że podjęto decyzję o skierowaniu jej na kwarantannę, bo w szpitalu miała mieć kontakt z pacjentem zakażonym koronawirusem.

facebook

Aktywistka uważa, że nie miała kontaktu z żadnym pacjentem, a skierowanie jej na dwutygodniową kwarantannę to decyzja związana z jej działalnością publiczną – przeciw aborcji i LGBT.

"Prawdopodobnie wpisano do sprawozdania, że miałam kontakt z innym chorym, żeby zrobić mi na złość poprzez nałożenie na mnie kwarantanny" – brzmi fragment pisma Kai Godek do sanepidu, które "Wprost" cytuje na swojej stronie internetowej.

Doniesienia tygodnika aktywistka skomentowała na Facebooku. "Sprawa jest prosta: trafisz nagle do szpitala, rozpozna Cię lekarz o poglądach proaborcyjnych - poświadczy w dokumencie, że miałeś kontakt z covid - nawet jeśli to bzdura - i państwo zatrudnia swoje służby do ścigania Cię i zamknięcia w kwarantannę" – napisała Godek.

Czytaj też:
Organizacje powstańcze wydały oświadczenie ws. LGBT

Źródło: Wprost.pl
Czytaj także