Artur Zawisza nie ma uprawnień do prowadzenia pojazdów. W 2016 r. w Starej Hucie polityk został zatrzymany przez patrol policji. Prowadził pod wpływem alkoholu, za co potem stracił prawo jazdy. W styczniu 2019 r. uprawomocnił się wyrok sądu o zakazie prowadzenia przez niego pojazdów. Mimo braku uprawień, w październiku ubiegłego roku, polityk usiadł za kółkiem i potrącił rowerzystkę. Wieczorem tego samego dnia policja zatrzymała go jeszcze raz. Zabrano mu kluczyki i odholowano auto na parking.
Jak informuje RMF FM, w związu z wydarzeniami z ubiegłego roku Zawisza usłyszał cztery zarzuty. "Najpoważniejszy dotyczy spowodowania wypadku 25 października 2019 roku. Taką kwalifikacje przyjęto, bo obrażenia kolana i barku potraconej kobiety były znaczne i spowodowały duży uszczerbek na zdrowiu" – czytamy. Pozostałe zarzuty dotyczą prowadzenia samochodu mimo sądowego odebrania prawa jazdy.
Z ustaleń rozgłośni wynika, że były parlamentarzysta przyznał się do stawianych mu zarzutów i złożył wyjaśnienia. Te są zgodne z zeznaniami światków i opiniami biegłych.
Za popełnione czyny Arturowi Zawiszy grożą trzy lata więzienia.
Czytaj też:
"Najnowocześniejsze rozwiązanie podatkowe". Premier zapowiada estoński CITCzytaj też:
"To nie my". Gowin odpiera zarzuty