Jak dowiedział się portal TVN24, śledczy uznali, że nie doszło do przestępstwa. W postanowieniu o odmowie wszczęcia śledztwa napisano, że zatrudnienie Misiewicza w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej nie było działaniem na szkodę tej spółki, podobnie jak zatrudnienie go jako członka rady nadzorczej w Energa Ciepło Ostrołęka.
Zawiadomienie ws. Misiewicza złożył Cezary Tomczyk, poseł Platformy Obywatelskiej.
Akcja "PiSiewicze"
Zamieszanie wokół jednego z najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza rozpoczęło się przy okazji Święta Wojska Polskiego i uhonorowania go złotym medalem za Zasługi dla Obronności Kraju. Niedługo później pojawiły się informacje o powołaniu Misiewicza do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Dziennikarze i politycy opozycji podnosili wówczas jego niewystarczające wykształcenie i doświadczenie, potrzebne do pełnienia tak ważnej funkcji. Później .Nowoczesna rozpoczęła kampanię „Misiewicze”, która miała udowodnić, że obecna władza rozdaje „swoim” stanowiska w spółkach Skarbu Państwa.
Jasna deklaracja prezesa PiS
Jarosław Kaczyński w niedawnym wywiadzie dla Onetu powiedział, że nominacja Misiewicza do PGZ była "wpadką". – W oczywisty sposób taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wiem, że robi się też jakąś straszną sprawę z tego, że Antoni Macierewicz uhonorował go złotym medalem – powiedział prezes PiS, dodając, że "Misiewicz zasłużył się w sprawie szczytu NATO w Warszawie".
Czytaj też:
Prezes PiS: Nie decyduję o wszystkim, to śmieszne
Pod koniec października Radio ZET poinformowało, że Misiewicz wrócił do pracy w MON, gdzie – jak tłumaczy resort – zajmuje się "analizą dezinformacji medialnych, wymierzonych w bezpieczeństwo państwa".