W poniedziałek rano CBA zatrzymało byłego ministra transportu w rządzie Donalda Tuska, Sławomira N., a także byłego dowódcę jednostki GROM Dariusza Z. i gdańskiego przedsiębiorcę Jacka P. Wszyscy trzej są podejrzani o korupcję i udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Były premier, a dziś europoseł Leszek Miller, pytany o zatrzymanie Sławomira N. na antenie radiowej Jedynki, powiedział, że "nie wie, za co jest oskarżony i co uczynił na Ukrainie".
– Natomiast specjalnie mnie to nie dziwi, dlatego, że wybory się skończyły i teraz pan prezes Jarosław Kaczyński będzie realizował swoją rewolucję, która ma umocnić ich władzę i umocnić opozycję, więc to się doskonale mieści w tym zamiarze – dodał.
Miller zastanawiał się, dlaczego były minister nie został zatrzymany, kiedy był jeszcze na Ukrainie. – Pan N. był na Ukrainie i jak rozumiem działa tam policja, służba bezpieczeństwa – ocenił.
Na uwagę dziennikarki prowadzącej audycję, że śledztwo ma charakter międzynarodowy i pracowały nad nim polsko-ukraińskie służby, były premier zareagował słowami: – Jeśli pani chce ze mną o tym rozmawiać, to jest jakaś pomyłka. Proszę sobie zaprosić jakiegoś prokuratora. Ja w tej sprawie nie mam nic do powiedzenia.
Czytaj też:
Zatrzymano byłego ministra transportu Sławomira N.