Legenda reprezentacji po meczu z Holandią: Jestem zadowolony, Polska może mieć medal Mistrzostw Europy

Legenda reprezentacji po meczu z Holandią: Jestem zadowolony, Polska może mieć medal Mistrzostw Europy

Dodano: 
Jan Tomaszewski
Jan Tomaszewski Źródło: PAP / Leszek Szymański
Po raz pierwszy jestem zadowolony z działań Jerzego Brzęczka, bo nie wydziwiał z ustawieniem, wybrał system najbardziej pasujący do tej reprezentacji. W ofensywie wyglądało fatalnie, ale to przez brak automatyzmów w grze. Jeśli zostaną wypracowane a trener będzie konsekwentny, na Mistrzostwach Europy będziemy zadowoleni – mówi portalowi DoRzeczy.pl Jan Tomaszewski, legendarny bramkarz reprezentacji Polski, medalista Mistrzostw Świata, człowiek, który zatrzymał Anglię.

Kilka dni temu rozmawialiśmy o planowanym meczu z Holandią. Spotkanie się odbyło, Biało-Czerwoni po fatalnej grze ulegli Pomarańczowym 0:1. Jak ocenia Pan ten mecz?

Jan Tomaszewski: Powiem, że pierwszy raz od dłuższego czasu jestem zadowolony z działań Jerzego Brzęczka.

Jak to, przecież Polacy nie dość, że przegrali, to zaprezentowali się mizernie – blokowali dostęp do własnej bramki, oddali jedynie dwa strzały. W czasie kadencji Adama Nawałki przegrali z Niemcami 1:3, ale mecz można ocenić jako starcie dwóch równorzędnych ekip. Tu przewaga Holandii nie podlega dyskusji?

Tak, ale ja mówię o czymś innym. Jurek Brzęczek wreszcie przejrzał na oczy i zdecydował nie o grze dwoma, czy trzema „dziewiątkami”, nie o grze kilkoma defensywnymi pomocnikami, ale o klasycznym ustawieniu 1-4-4-1-1. To ustawienie naturalne dla naszej drużyny. To pierwsza rzecz. Druga sprawa – kadra starała się zagrać na zero z tyłu, i w grze defensywnej wyglądało to nie najgorzej.

Ale ofensywa, posiadanie piłki – dramat.

Tak, tu wyglądało to bardzo źle. Ale wynikało to z prostej przyczyny – braku automatyzmów w grze. To pokłosie błędów Jerzego Brzęczka z poprzednich spotkań. Wtedy Jurek eksperymentował ze składem, non stop zmieniał ustawienie. A to na dwóch środkowych napastników, a to na trzech defensywnych pomocników. Piłkarze nie bardzo wiedzieli co i kiedy mają grać. I słabość gry ofensywnej w piątkowym meczu wynikała właśnie z braku automatyzmów, gry na pamięć. Ale właśnie teraz jest te kilka spotkań Ligi Narodów, potem pierwsze mecze eliminacji Mistrzostw Świata. Jest nadzieja, że te automatyzmy będą, bo ich wypracowanie jest kwestią czasu. Ale warunek jest jeden – Brzęczek musi zrezygnować już z eksperymentowania, tylko ustawiać drużynę zawsze wg systemu, którym powinna grać. Jakość i styl przyjdą same.

Ale i w defensywie błędów drużyna się nie ustrzegła?

Tak, ale wyglądało to dużo lepiej. Choć tam mam też jedno poważne zastrzeżenie do Brzęczka – to ustawienie Bartosza Bereszyńskiego, nominalnie prawego obrońcy na lewej stronie. To właśnie po jego błędzie padła bramka. Nie rozumiem tej decyzji Brzęczka.

W Mistrzostwach Europy we Francji, które były udane, na lewej stronie wystąpił Artur Jędrzejczyk, nominalnie środkowy lub prawy obrońca.

Wtedy jednak było to wymuszone sytuacją – kontuzjowany był grający zawsze na lewej obronie Maciej Rybus. Teraz nie słyszymy nic o tym, by Rybus był kontuzjowany. A więc to on powinien zagrać, Bereszyński ewentualnie na stronie prawej. Tu Brzęczek popełnił błąd, bo to tak, jakby praworęcznemu dziennikarzowi kazać spisywać wywiad lewą ręką. Spisze, ale zajmie mu to więcej czasu, niż ręką prawą. Były też jednak pozytywy, na przykład zmiany podczas gry. Nie było cudowania, zmiany ustawienia. Za napastnika Piątka wszedł napastnik Milik, za skrzydłowego Kamila Jóźwiaka, który moim zdaniem zanotował udany występ pojawił się skrzydłowy Kamil Grosicki. Nie udało się odwrócić wyniku, jednak to dlatego, że nie ma tych automatyzmów. Jeśli do mistrzostw Europy zostaną wypracowane, jestem przekonany, że na turnieju będziemy zadowoleni. Bo z tym potencjałem mamy szansę nawet na medal. Byle tego nie zepsuć.

Czytaj też:
Legendarny bramkarz ostro: Brzęczek, świętokradztwo, futbolowi debile

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także