A mówić o tym warto. A nawet trzeba, bo osobiście nie sądzę, żeby wpływy rosyjskie u naszego sąsiada miały wyparować, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, z chwilą odejścia urzędującego prezydenta tego kraju. Ci, którzy przyjdą mogą być równie prorosyjscy, jeśli nie bardziej prorosyjscy niż „baćka”...
Jednak najmniej mówi się o tych, o których powinno mówić się najwięcej – czyli o naszych rodakach na Białorusi. To nie tylko szkoda – to błąd. A ten, według Talleyranda, jest czymś gorszym niż zbrodnia…
Według oficjalnego białoruskiego spisu powszechnego (uwaga: ostatni spis był przeprowadzony w roku… 2009) naszych rodaków jest tam niespełna 300 tysięcy. Stanowić to ma niezbyt wiele, bo ledwie nieco ponad 3 % ludności. Mówiąc precyzyjnie, bo „diabeł siedzi w szczegółach”: 295 tysięcy Polaków czyli 3,1 % całej populacji. Polacy są drugą mniejszością narodową tego państwa. Oczywiście po Rosjanach…
Wszak nieoficjalne statystyki mówią, że Polaków jest zdecydowanie więcej. Tak, jak sowieckie statystyki potrafiły wielokrotnie (sic!) zaniżać liczbę Polaków w ZSRS, gdy w ciągu parunastu lat potrafiło wyparować miliony naszych rodaków, tak samo teraz faktyczna liczba ludzi uważających się za Polaków, choć niekoniecznie deklarujących to oficjalnie, wynosi od pół miliona do 1,2 miliona. Gdyby przyjąć tę górną granicę – zajmując się procesami narodowościowymi na Wschodzie od parudziesięciu lat uważam to za możliwe – oznaczałoby to, że Polacy stanowią około 12,5% obywateli Republiki Białoruś. Wynika z tego, ze co ósmy obywatel białoruski to Polak...
Tym bardziej więc musimy pamiętać o nich. Cytując słowa Mickiewicza (z „Dziadów”, części III) sprzed blisko dwóch wieków: „Jeśli zapomnę o nich – Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”.
W naszych, polskich, rozważaniach o sytuacji na Białorusi nie możemy pomijać fundamentalnego faktu, że wpływy rosyjskie na Białorusi – wpływami, walka Łukaszenki z opozycją –walką, a najważniejszym punktem odniesienia dla nas są Polacy tam żyjący. To moralny obowiązek pamiętać o nich. Ale też pragmatyzm: dla polityki polskiej na arenie międzynarodowej polska wspólnota na Wschodzie,w tym na Białorusi to atut–nie balast. Szansa,a nie utrapienie.
Ryszard Czarnecki jest europosłem PiS, byłym wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
Czytaj też:
Premier spotkał się z klubami parlamentarnymi ws. Białorusi. Padła propozycja "planu Marshalla"
Czytaj też:
"Potrafimy się zjednoczyć wokół spraw najważniejszych dla Polski". Premier dziękuje przedstawicielom opozycji