W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem z "Rzeczpospolitej" polityk odniósł się do kryzysu w Zjednoczonej Prawicy. – Na kilka miesięcy przed wyborami prezydenckimi powiedziałem, że jeśli Andrzej Duda wygra wybory, rozpadnie się Zjednoczona Prawica. Wtedy patrzono na mnie jak na wariata – powiedzial Korwin-Mikke.
Mówiąc o postępowaniu Solidarnej Polski, które doprowadziło do konfliktu z PiS-em, poseł stwierdził, iż "Zbigniew Ziobro postawił twardo sprawę, że albo będzie można wsadzać do więzienia skorumpowanych ministrów, albo on odchodzi". – Ponieważ zaklajstrował spór - drugi raz już tego zrobić nie może – wskazał. Jego zdaniem, to była taka ostatnia szansa dla Solidarnej Polski. – Ziobro mógł wyjść, albo teraz, albo nigdy. Gdyby teraz wyszedł - mógłby dostać w wyborach z 10 proc. – mówił.
Szef partii KORWiN zapytany został również o doniesienia w myśl których do rządu jako wicepremier ma wejść Jarosław Kaczyński. Według ustaleń mediów, szef PiS ma zostać szefem komitetu ds. bezpieczeństwa i nadzorować resort sprawiedliwości, MON oraz MSWiA. Rozmówca Nizinkiewicz ocenił, że obecnie Kaczyński pełni w państwie rolę, jaką w PRL sprawował pierwszy sekretarz.
– Przy czym, jeśli wejdzie do rządu i będzie w nim nadzorował Ministerstwo Sprawiedliwości - zdobędzie prerogatywy szersze niż monarcha, który kontroluje MSZ, MSW i resort obrony – mówił. Zdaniem Korwin-Mikkego prezes PiS ma w rzeczywistości "prerogatywy króla".
– Zawsze mówiłem, że powinien być król. W królestwie jest sześciu, siedmiu ministrów – przypomniał.
Janusz Korwin-Mikke podkreślił, że Kaczyński nie powinien zostać premierem, bo pełni funkcję monarchy. – Szkoda że nie jest to formalnie ustalone i szkoda że nie ma syna – przyznał.
Czytaj też:
"Ktoś zapytał dlaczego pisowscy są tacy brzydcy...". Gretkowska: To bardzo dosadny przekazCzytaj też:
"Kapitulacja prezydenta". Poboży: Trzaskowski ogłosił awarię całej Warszawy