Rekonstrukcja. Dramat w trzech scenach
  • Piotr GociekAutor:Piotr Gociek

Rekonstrukcja. Dramat w trzech scenach

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: Strasburg, siedziba Parlamentu Europejskiego fot. Fred MARVA
Ten kryzys musiał nadejść. Żeby go zażegnać, Jarosław Kaczyński wybrał rozwiązanie doraźnie korzystne, ale o trudnych do obliczenia skutkach odłożonych w czasie.

SCENA PIERWSZA. Strasburg, rok 2017. Grupa europosłów PiS (a są to przedstawiciele twardego jądra partii) dyskutuje o sytuacji w Zjednoczonej Prawicy. Pojawia się kwestia tego, jak zręcznie Zbigniew Ziobro rozbudowuje swoje wpływy. „Jak za bardzo urośnie, to się go przytnie” – mówi twardo jeden z europosłów, wieloletni zaufany współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. „Nie takich już przycinaliśmy”.

Nie jest prawdą, że starcie o strefy wpływów wewnątrz koalicji rządzącej to efekt rozpychania się partii Ziobry po wyborach parlamentarnych w 2019 r. Przypomnę, że już operacja wymiany premiera z Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego była odpowiedzią Jarosława Kaczyńskiego na coraz wyraźniejszą rywalizację grup interesów wewnątrz rządu. To, co obserwujemy w ostatnich tygodniach, to ten moment w rozgrywce, w którym prezes PiS mówi: „Sprawdzam”. Tak jak w każdej sytuacji kryzysowej, w każdym momencie przesilenia, dochodzi do urealnienia wartości aktywów. Jarosław Kaczyński niekoniecznie musi uważać, że Ziobro zagarnął zbyt wiele. Ma zaś do wygaszenia wewnętrzną wojnę podjazdową w rządzie. Kiedy, jeśli nie teraz? Na rok przed kolejnymi wyborami? Na pół roku?

Czytaj też:
Niemcy zaostrzają zasady w walce z koronawirusem

Czytaj też:
"To forma szantażu". Jaki o słowach Mosbacher

Więcej możesz przeczytać w 40/2020 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także