„Nie ma dziś żadnej rzeczy, o której mówią, że istnieje. Nie ma bezpieczeństwa Rzeczypospolitej, nie ma bezpieczeństwa społecznego, system emerytalny jest na skaju bankructwa, demografia leży. Ukraińcy, których jest coraz więcej, zaczynają nas terroryzować – o czym świadczą skandaliczne słowa liderki Euromajdanu, która przebywa w Polsce. Od początku tej wojny mówię, że to jest zagrożenie. Moje słowa na początku nie podobały się opinii publicznej, dziś prawie wszyscy je rozumieją. Trzeba mówić, co się dzieje”.
Niniejszy tekst to fragment książki Artura Bartoszewicza pt. „Budujemy imperium”, wyd. Zona Zero
Gospodarka, finanse i ucieczka ze świata wszechobecnej kontroli.
W Unii Europejskiej jest wiele zjawisk kryzysowych, mimo to znaczna większość Polaków popiera nasz udział w niej. Jesteśmy częścią tej struktury. Jak zatem powinien wyglądać program dla Polski?
Polska gospodarka ma elastyczność o wiele wyższą niż europejska. Siłą polskich przedsiębiorców wynika właśnie z tego, że przez lata nauczyli się funkcjonować w bardzo trudnych warunkach społeczno-gospodarczych. Nie znaczy to oczywiście, że przy narastających wymaganiach ze strony Komisji Europejskiej to nie będzie utrudniane bądź nie stanie się wręcz niemożliwe. Jakiś czas temu rozmawiałem w Puławach z właścicielką restauracji, która właśnie spodziewała się kontroli dotyczącej tzw. wymagań BDO. To jest cały system sprawozdawczości w gospodarce odpadami. I ona powiedziała, że jako przedsiębiorca nie miała wiedzy w tym za kresie, żadna księgowa też nie miała takiej wiedzy. A kara za niewdrożenie bądź niewłaściwe wdrożenie może wynosić od tysiąca do miliona złotych. Czyli stawia się wymagania wobec przedsiębiorców, które mogą skutkować aresztem za normalny proces działalności gospodarczej. To oczywiście unijne pomysły, które my radośnie implementujemy – ewidencjonować wszystkie odpady, gdzie, kto i jak je zużywa i kto dalej je przekazuje. Rozbudowana sprawozdawczość objęta ogromnymi karami za niezastosowanie. Efekt: większość przedsiębiorców w Polsce tego nie stosuje, bo nie ma nawet zielonego pojęcia, że coś takiego istnieje. A ponieważ sytuacja w państwie jest taka, jaka jest, więc służby fiskalne będą próbowały ściągać kasę i wysyłać kontrolerów do poszczególnych przedsiębiorstw. Dla małego restauratora to jest de facto śmierć.
To też pokazuje, że w takich warunkach innowacyjność i konkurencyjność są bardzo osłabiane. Polskie przedsiębiorstwa miały potencjał do tego, żeby tę konkurencyjność realizować. Jednak w praktyce, jeżeli te wymagania – tak jak BDO, tak jak szersze wymagania związane z Europejskim Zielonym Ładem – będą realizowane, to może się okazać, że bycie polskim przedsiębiorcą stanie się w ogóle niemożliwe. Będziemy mieli masę upadłości. Jedyne, co zostanie, to po prostu szybka ucieczka z tej przestrzeni, która jest przestrzenią destrukcyjną. I o tym mówi coraz więcej polskich przedsiębiorców, tych dużych, działających globalnie. Mali i średni jeszcze próbują walczyć i udawać, że są w stanie sobie z tym poradzić. Byłem na spotkaniu w Nowym Sączu, podczas którego każdy przedsiębiorca przedstawiał siebie jako dewelopera. Czyli próbował powiedzieć, że robi pieniądze równolegle, poza swoim „core” biznesem, na rynku nieruchomościowym. To też jest niebezpieczne, bo w momencie, kiedy bańka pęknie, to się oka że, że to wszystko, w co oni zainwestowali, też nie będzie miało racji bytu. Nikt mi na tym spotkaniu w Nowym Sączu nie mówił: „słuchaj, inwestuje my w nową technologię, produkujemy nowe rzeczy”. Nie, każdy z nich – od młodych do starszych przedsiębiorców – mówił: „robimy alternatywne rozwiązanie, zarabiamy na nieruchomościach”. Bo problem nieruchomości w Polsce jest i jest ogromna przestrzeń do zarabiania pieniędzy. (…)
Niniejszy tekst to fragment książki Artura Bartoszewicza pt. „Budujemy imperium”, wyd. Zona Zero
Czytaj też:
Najnowsze odkrycia naukowe udowadniają prawdziwość Pisma ŚwiętegoCzytaj też:
Bajeczna Chorwacja. Reportaż historycznyCzytaj też:
Depresja nastolatka. Możesz pomóc
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.