Przypomnijmy, że ks. Wierzbicki to teolog i etyk z Katedry Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Był jedną z osób, które podpisały się pod poręczaniem za aktywistę LGBT Michała Sz. "Margot", domagając się cofnięcia decyzji o areszcie tymczasowym. Mężczyzna jest podejrzany o dokonanie 27 czerwca 2020 r. czynu chuligańskiego polegającego na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza Fundacji Pro Life oraz niszczeniu mienia należącego do fundacji.
W związku z wypowiedziami duchownego, Fundacja Życie i Rodzina domaga się usunięcia go z KUL-u.
"Uniwersytet powinien być miejscem ścierania się różnych poglądów"
Jak jednak tłumaczy ks. prof. Robert Skrzypczak, wyrzucenie duchownego z uczelni nie jest dobrym rozwiązaniem. – Uniwersytet powinien być miejscem ścierania się różnych poglądów, także najgłupszych, także herezji – tłumaczy ks. Skrzypczak.
– Nie podobało mi się to, w jaki sposób potraktowano panią profesor na Uniwersytecie Śląskim dlatego tylko, że prezentowała w czasie zajęć katolickie poglądy na małżeństwo i rodzinę, na rozrodczość, otwartość na życie. Nie podobało mi się to, w jaki sposób próbowano potraktować prof. Nalaskowskiego, więc także w drugą stronę nie podoba mi się, żeby takie reguły panowały na uniwersytecie, że poglądy jakiegoś profesora nie są zbieżne z jakąś główną linią uniwersytetu, w takim razie go wyrzucamy. Nie – mówił dalej duchowny.
– Zapraszamy do debaty, próbujemy wykazywać, gdzie ewentualnie któryś z nas może się mylić, w którym momencie może przestać reprezentować linię tradycji uniwersytetu na przykład Karola Wojtyły, ale traktujemy się bardziej podmiotowo, osobowo – dodał ks. Skrzypczak i przyznaje jednocześnie: „Oczywiście mówię to, nie podzielając w żaden sposób poglądów ks. Wierzbickiego nt. gender. Jestem po przeciwnej stronie tego, co on myśli. Wręcz byłbym gotowy z nim polemizować, pokłócić się nawet, gdyby na to przystał, ale to nie znaczy, że zabieramy się do wyrzucania”.
Czytaj też:
Koronawirus na Katolickim Uniwersytecie LubelskimCzytaj też:
Aktywistka LGBT twierdzi, że została wepchnięta pod tramwaj. Ordo Iuris zawiadamia prokuraturę