– Nie boję się grzywny. Jeżeli mam dostać grzywnę za to, że weszłam do kościoła z moim mężem, żeby zaprotestować przeciwko wtrącaniu się Kościoła w moje prywatne życie, to ja taką grzywnę przyjmę z dumą – mówiła w RMF FM posłanka Lewicy.
Pytana o wulgarny język, który towarzyszy protestom, stwierdziła, że "straszliwy bluzg słyszy od wielu lat od hierarchów kościelnych i polityków PiS, którzy szczują na osoby LGBT, szczują na kobiety nazywając je feminazistkami".
Pytana, czy pani uważa, że to jest język debaty publicznej odparła. – Nie popieram, ale rozumiem.
– Z jedną mową nienawiści pani walczy, a drugą wspiera. To czysta hipokryzja. Widać jak pani walka z mową nienawiści leżała na sercu – mówił prowadzący audycję.
– Takie są teraz emocje, to są emocje tłumu, ja się z tym zgadzam – odparła polityk.
Na sugestię Roberta Mazurka, że gdyby Lewica rzeczywiście chciała doprowadzić do rozwiązania tego konfliktu wnioskowałaby o zmianę Konstytucji, Scheuring-Wielgus stwierdziła, że nie dojdzie do zmiany ustawy zasadniczej w czasach, kiedy Polską rządzi prawica. – Pani nie chce zmieniać prawa, tylko wszcząć awanturę i iść na konflikt z PiS-em – ocenił dziennikarz.
– Konstytucja jest jednym z najważniejszych dokumentów podpisanych w Polsce, ona jest naprawdę czymś dobrym. Jest tam kilka punktów, nad którymi bym się pochyliła, ale nie w czasach, kiedy rządzi PiS – mówiła posłanka Lewicy.
Zapowiedziała jednocześnie, że jeśli Lewica wygra wybory, to jedną z pierwszych rzeczy, którą będą chcieli wprowadzić będzie liberalizacja prawa aborcyjnego.
Czytaj też:
Posłowie PiS złożyli projekt noweli ustawy o COVID-19. Co chcą zmienić?