Wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego w liście otwartym ostro skrytykował postępowanie polskich uczelni wobec trwających od prawie dwóch tygodni protestów przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. W czwartek 22 października TK orzekł, że przerywanie ciąży ze względu na podejrzenie ciężkiej choroby lub upośledzenia płodu jest niezgodne z ustawą zasadniczą.
Masowe manifestacje, w których bierze udział także młodzież, a nawet dzieci, odznaczają się wyjątkową wulgarnością. Uczestnicy protestów za swoje hasło uznali wulgaryzm "wyp*******ć". Również liderka protestu, Marta Lempart nie stroni od wulgarnego języka.
To oraz postawa polskich akademików wywołała sprzeciw profesora Ryszarda Legutki, który jest "zbulwersowany ostatnimi oświadczeniami wydanymi przez KRASP, a także wypowiedziami i decyzjami niektórych polskich uczelni".
"Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji wywołało niespotykaną w ostatnich latach falę agresji i wulgarności w przestrzeni publicznej. Niestety, okazuje się, że spora część środowiska akademickiego nie tylko cicho przyzwala, ale wręcz otwarcie popiera te naganne działania" – napisał profesor.
"Doszło i nadal dochodzi w Polsce do barbarzyńskich ataków – nieznanych w naszej historii, a przynajmniej nieznanych w jej okresach pokoju i instytucjonalnych swobód – na kościoły, pomniki historyczne, kulty religijne. Przestrzeń publiczną opanowała również nie mająca precedensów w dziejach naszej kultury społecznej wulgarność" – pisze dalej europoseł PiS.
Autor listu przestrzega również, że pobłażanie wulgarności i agresji obróci się przeciwko uczelniom i polskiemu społeczeństwu. "Jest coś uwłaczającego godności rektora w tym, że cieszy się bezrefleksyjnymi akcjami stadnymi i sam daje się im ponosić (...) Wyrażając aprobatę dla tych zachowań, hodujecie sobie Państwo armię barbarzyńców, która rychło zwróci się przeciw Wam i będziecie wobec niej bezbronni" – stwierdził Legutko.
Profesor wskazał również, że zaangażowanie uczonych w tak wulgarne protesty oraz pomijanie argumentacji drugiej strony sporu to sprzeniewierzenie się idei akademickości.
"Obowiązkiem uczelni jest i zawsze było zachowanie wstrzemięźliwości i ostrożności intelektualnej w sytuacjach emocjonalnie gorących. Profesorowie powinni studentów skłaniać do poruszania się wśród argumentów, reagowania na nie innymi argumentami, poprzedzania działania racjonalną analizą problemu" – oświadczył profesor.
Czytaj też:
Nie żyje czteromiesięczny chłopczyk. Nowe informacje o najmłodszej w Polsce ofierze koronawirusaCzytaj też:
"Oburzone dziunie". Ziemkiewicz ostro o hipokryzji agresywnych uczestniczek protestów