Pan Świerzyński, któremu przyznano pierwotnie pół miliona złotych, żalił się w Polsat News na hejt, jaki go spotkał po ujawnieniu listy z dotacjami.
„Od wczoraj zwyzywano mnie już od sk... ieli, ch..ów i wszystkich innych, hejt to mało powiedziane. [...] Dla mnie to jest bardzo dużo, bo nie zarabiam nic, jestem na bezrobociu [...]. Ja sobie poradzę, jestem z wykształcenia stroicielem, muzykiem, nauczycielem”. – dodał uspokajająco.
„To, że ktoś dostał 500 tysięcy, 700 tysięcy, 2 miliony – jak chłopacy, Golce, to nie ma nic wspólnego. No po prostu takie są realia. Oni mają tak potężne koszty, ja mam takie koszty” – tłumaczył jeszcze. Użył także argumentu ostatecznego. Otóż, jego zdaniem, branżę muzyczną trzeba wspomagać, bo przecież chorym też ktoś musi umilać czas w chorobie.
– Chory w szpitalu też potrzebuje muzyki. My ten klimat muzyczny i artystyczny zapewniamy tym ludziom – powiedział. Może jednak oszczędźmy już chorym słuchania Bayer Full. I bez tego nie mają lekko.
Czytaj też:
Taka żona to skarb