Upadek Europejczyka
  • Marcin BugajAutor:Marcin Bugaj

Upadek Europejczyka

Dodano: 
Donald Tusk, szef RE
Donald Tusk, szef RE Źródło:PAP/EPA / OLIVIER HOSLET
Odkąd wpływ Donalda Tuska na polityczną rzeczywistość ograniczył się do wysyłania złośliwych lub żenujących tweetów, wiele już razy ogłoszono jego koniec. Były premier zawsze jednak wypływał na powierzchnię medialnej toni, znów w większości wypadków za sprawą swoich internetowych wpisów, na przekór coraz słabszej pozycji politycznej nad Wisłą. Wygląda jednak na to, że po brukselskiej schadzce z Martą Lempart, Tusk straci i ten przywilej.

Uwaga, z jaką wciąż traktuje się wpisy Tuska na Twitterze pokazuje, że jako symbol anty-PiSu jest postacią wybitnie ważną dla szeroko rozumianego środowiska totalnej opozycji. To nadal punkt odniesienia dla tych, którzy chcą “dowalić PiSowi” i szukając ukojenia nerwów przed “kaczystowską dyktaturą” zwracają się ku człowiekowi, który przywoła im wspomnienie lat 2007-2015, kiedy państwo polskie “zdało egzamin”. To, że jedynym testem, jaki w tym okresie zdało państwo, był ten z gnojenia opozycji i wolnych mediów, nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko chwila wytchnienia od “dusznej atmosfery” państwa PiS.

Doprawdy nie wiem jakim cudem polityk tak przebiegły i w swej przebiegłości bardzo inteligentny dał się zaszufladkować jako autor pełnych niechęci tweetów. Widać frustracja po wyborczych sukcesach Jarosława Kaczyńskiego musiała być zbyt silna. I wszystko pewnie kręciłoby się nadal, gdyby nie pomysł zaproszenia do rozmowy Marty Lempart.

Powiedzmy to wprost – uwiarygodnienie, jak ją nazwał mój redakcyjny kolega, patofeministki było błędem Donalda Tuska. I nie chodzi tylko o cały bagaż wulgarności, prymitywizmu i agresji, jaki niesie ze sobą liderka Strajku Kobiet. Lempart nie zaproponowała swoim poplecznikom niczego poza gwałtownym wyrzutem emocji. Żadnego pozytywnego programu, idei, przesłania. Nic, co mogłoby inspirować, zachęcać do wytrwania w protestach i do kreatywnej pracy nad programem zmian. Pomimo tego, co feministki próbują wykrzyczeć do uszu wszystkim wokół, trwałej i realnej zmiany dokonuje się tylko bazując na wierze w pozytywną ideę i chęć zmiany otoczenia na lepsze. Krzyczenie do wszystkich wokół wy*******aj nie ma z tym nic wspólnego.

Tak więc Donald Tusk postanowił porozmawiać o “burzeniu murów i budowaniu mostów” z ostatnią osobą na kontynencie, która się do tego nadaje. W oczach “normalsów” zaszkodził sobie firmując wulgarne i agresywne protesty, a we własnym środowisku - abdykując z pozycji głównego architekta niechęci do PiS. Dopuszczając do siebie Lempart, Tusk stracił pozycję, która do niedawna wydawała się być niewzruszona i pewna – pierwszego krytyka Jarosława Kaczyńskiego. Centrum hejtu i nienawiści do rządzącej ekipy przeniosło się za sprawą pani patofeministki i towarzyszek z Brukseli na polskie ulice. I wydaje się, że jest to zmiana trwała, bez względu na to, jak długo Lempart będzie twarzą protestów i “ruchu oporu” przeciwko PiS. Donald Tusk najprawdopodobniej zostanie odsunięty na boczny tor.

Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że spotkanie z Lempart było również rozpaczliwą próbą zwrócenia na siebie medialnej uwagi. Tego samego dnia rozpoczął się w Brukseli szczyt przywódców państw Unii Europejskiej. Zaproszenie wulgarnej aktywistki było jedynym pomysłem byłego premiera na zaznaczenie swojej obecności w mainstreamowych mediach.

Jaka przyszłość czeka zatem byłego premiera RP? Prawda jest taka, że wcale niezła. Trzeba w końcu przyjąć do wiadomości, że w przyszłości Tusk będzie miał ulice, place i skwery swego imienia. Był katastrofalnym premierem Polski? Tak. Jako przewodniczący Rady Europejskiej nie miał praktycznie żadnego wpływu na politykę Wspólnoty? Owszem. Jako przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, największej frakcji w Parlamencie Europejskim, nie ma nic do powiedzenia? Jak najbardziej. Nic to jednak w czasach, kiedy tytuły i etykietki wystarczają za najlepsze świadectwo. A tych Tusk ma wiele, by wspomnieć tylko wymienione wyżej. Jeszcze raz trzeba zatem podkreślić, że tym bardziej zdumiewa stan, do jakiego doprowadził się “król Europy” przeistaczając się w jednego z największych trolli w polskim internecie. Miast iść drogą Aleksandra Kwaśniewskiego, który przy Tusku jawi się jako polityczny mędrzec i ostoja stateczności, wolał były premier zredukować się do zwykłego hejtera i wirtualnego kapiszona, który robi dużo huku, ale żadnych szkód.

Nie można jednak zaprzeczyć, że Tusk jest politykiem, który odcisnął piętno na najnowszej historii Polski. I, nie mam co do tego złudzeń, takim zostanie zapamiętany. Podobnie z resztą jak Jarosław Kaczyński. Nie zdziwię się, jeśli pewnego dnia, gdzieś w Polsce, jadąc ulicą Donalda Tuska będę musiał skręcić w aleję Jarosława Kaczyńskiego. Nie wiem jeszcze tylko, gdzie mnie ta droga zaprowadzi.

Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.

Czytaj też:
Majchrowski dał urlopy na Strajk Kobiet. Prokuratura w krakowskim ratuszu

Czytaj też:
Spada liczba zakażeń. Oto najnowsze dane Ministerstwa Zdrowia

Czytaj także