Mija 39 lat od zbrodniczej pacyfikacji w kopalni "Wujek". Jak Pan jako lider śląsko-dąbrowskiej Solidarności z lat 80. ocenia te wydarzenia?
Andrzej Rozpłochowski: Ani 13 grudnia 1981 roku, ani 16 grudnia 1981 nie mogą zostać zapomniane. 13 grudnia nastąpiła próba złamania ruchu Solidarności, patriotycznego i oddolnego zrywu 10 milionów ludzi, których ruch ten zgromadził. Te 10 milionów to było fenomenem światowym. Pokazywało to, jak powszechne jest odrzucenie systemu komunistycznego w społeczeństwie polskim. I stan wojenny miał na celu złamanie tego nastroju i tej powszechnej w narodzie solidarności na szczeblu ogólnopolskim. Pacyfikacja w kopalni „Wujek” miała na celu to samo na szczeblu lokalnym, na Śląsku, a także pokazanie, że wszelki opór w stanie wojennym będzie złamany. I to się komunistom nie udało. Nie złamano oporu wobec dyktatury Kiszczaka i Jaruzelskiego.
Jednak panuje pogląd, że w 1989 roku komuna spadła na cztery łapy i owszem, jest wolna Polska, uczczono pomordowanych, ale winnych nie ukarano, a wielu ludzi dawnej Solidarności wciąż żyje w ubóstwie. Czy nie jest to jednak porażka?
To jest porażka spowodowana miałkością ludzi będących na kluczowych, decyzyjnych stanowiskach, czy to w sądownictwie, czy prokuraturze, czy innych szczeblach życia społecznego. To jest prawda, że grudzień 1981 roku zatrzymał wspaniałą, pokojową rewolucję Solidarności. Komuniści panowali w gabinetach, tworząc swoisty pancerz, ale pod tą skorupą kwitło wspaniałe, obywatelskie życie Polaków, którzy przez te kilkanaście miesięcy od lata 1980 do grudnia 1981 potrafili oddolnie tworzyć fenomenalne społeczeństwo obywatelskie. Ludzie w sposób wolny i całkowicie nieskrępowany potrafili realizować swoje marzenia. I to 13 grudnia poprzez haniebną decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego i 16 grudnia poprzez pacyfikację kopalni Wujek zostało powstrzymane. Natomiast całkiem na szczęście nie udało się tego złamać, nie udało się złamać prawdziwie niezłomnych ludzi Solidarności. Natomiast faktycznie bardzo przykrą rzeczą jest to, że zbrodniarzy nie osądzono. Okrągły stół z 1989 roku sprawił, że to dążenie do wolności, walka o godne życie Polaków została sprzedana, zamieniona na porozumienie sprzedajnych elit strony społecznej z komunistami.
Jednak III RP to kraj wolny, demokratyczny, który wybił się na niepodległość.
Ale rządy po 1989 roku, poza krótkim, półrocznym okresem gabinetu śp. Jana Olszewskiego i krótkim dwuletnim okresem pierwszego rządu Prawa i Sprawiedliwości były to rządy nie służące Polsce. Wszystkie ekipy łącznie z Akcją Wyborczą Solidarność realizowały interes międzynarodowego kapitału oraz lewicowo-liberalne wartości. Tak, jak w okresie PRL kraj był otwarty na wyzysk ze strony Moskwy, tak po 1989 roku nastąpiło otwarcie na wyzysk ze strony zagranicznegii kapitału. Miała miejsce złodziejska wyprzedaż większości polskiej gospodarki. Ten czas przyniósł zatrute owoce. W okresie stanu wojennego młodzież była nastawiona religijnie i patriotycznie. Nie było mowy o polityce wstydu ani o tym, by młodzi ludzie atakowali kościoły. Wtedy mieliśmy prawdziwą i realną solidarność międzyludzką.
Ostatnie kilkadziesiąt lat to niestety odejście od najważniejszych wartości, które zaowocowało nie tylko fatalną polityką, wyprzedażą majątku. Nie tylko nieosądzeniem zbrodni stanu wojennego. Ale też wychowaniem w młodym pokoleniu sporej grupy ludzi wyzutych z wartości patriotycznych, odrzucających religię i wartości. Górnicy zamordowani w kopalni "Wujek" zapłacili najwyższą cenę. I dziś pamięć o ich ofierze powinna być bardziej upowszechniana, powinni stanowić wzór dla przyszłych pokoleń. O tamtej zbrodni nie wolno zapomnieć.