Prof. Dudek o odnalezionym archiwum SB: Takich prywatnych zbiorów może być wiele

Prof. Dudek o odnalezionym archiwum SB: Takich prywatnych zbiorów może być wiele

Dodano: 
Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni DudekŹródło:PAP / Mateusz Marek
Nawet nie wiemy, ile dokładnie dokumentów SB zostało zniszczonych. Żeby to wiedzieć, to trzeba byłoby mieć spis ewidencyjny dokumentów z 1 maja 1989 roku i porównać ten spis z tym, co znajduje się w Instytucie Pamięci Narodowej, ale tego nie da się zrobić - mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, UKSW.

Media poinformowały o tym, że w szafie Witolda Z., byłego funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa, potem Urzędu Ochrony Państwa znaleziono sensacyjne dokumenty, dotyczące nawet byłych kadrowych funkcjonariuszy Abwehry i Gestapo, ale przede wszystkim niemieckich agentów. Akta te są oceniane jako niezwykle cenne. Pytanie, ile jeszcze takich szaf może znajdować się gdzieś w Polsce, w mieszkaniach byłych funkcjonariuszy służb specjalnych?

Prof. Antoni Dudek: Myślę, że takich prywatnych zbiorów jest dużo. W czasie, gdy na przełomie lat 80-ych i 90-ych XX wieku masowo niszczono dokumenty, czy to palono, czy mielono, część nie została zniszczona, ale trafiła do oficerów przeprowadzających tę operację niszczenia akt. Była słynna sprawa w Gdańsku, gdy odkryto szereg dokumentów na temat Solidarności. Przejęto wtedy dokumenty papierowe, ale też mikrofilmy, wypłynęły wtedy akta sprawy Wałęsy. Wtedy odnaleziono dokumenty nadpalone, na działce, gdy spalił się tam jakiś domek. I myślę, że gdyby przeszukano więcej takich miejsc, to ciekawych znalezisk byłoby bardzo wiele.

Można określić, ile takich dokumentów może się znajdować w prywatnych archiwach?

Nie sposób tego oszacować. Z prostej przyczyny – my nawet nie wiemy, ile dokładnie dokumentów SB zostało zniszczonych. Żeby to wiedzieć, to trzeba byłoby mieć spis ewidencyjny dokumentów z 1 maja 1989 roku i porównać ten spis z tym, co znajduje się w Instytucie Pamięci Narodowej. Ale tego nie da się zrobić, bo po prostu nie ma dostępnego spisu z 1 maja 1989 roku. Są jedynie dane szacunkowe. A z nich wynika, że możemy mówić o skali 90, a gdzieniegdzie nawet 95 proc. Była w latach 80-ych komórka SB, która nazywała się Biurem Studiów. Zajmowała się ona kontrolowaniem elit Solidarności. I tu dokumenty te zostały zniszczone w stu procentach. Nie znaczy to oczywiście, że nie zachowało się nic – są szczątkowe materiały w archiwach innych wydziałów SB. Ale generalnie o Biurze Studiów wiemy niewiele. I pewnie się nie dowiemy, chyba, że jakiś funkcjonariusz zatrzymał jakieś dokumenty i kiedyś one wypłyną.

Jakie jest dziś znaczenie tych dokumentów? Czy mogą one służyć jeszcze szantażowaniu osób z życia publicznego, czy też przeciwnie – nie ma to już żadnego znaczenia?

Oczywiście to znaczenie jest z roku na rok coraz mniejsze, ale wciąż mają one znaczenie. Dlatego, że ludzie, którzy byli młodzi na końcu PRL, są dziś przeważnie w wieku około 50 lat. Ustawa lustracyjna obejmuje osoby urodzone najpóźniej na początku lat 70-ych. I oczywiście w 18-latków z roku 1989, zwerbowanych przez SB było niewielu. Ale już wśród osób wtedy 30-letnich było tych współpracowników znacznie więcej. Dziś mają około 60 lat i niekoniecznie chcą, by ich przeszłość wychodziła na jaw, a taką przeszłością można ich szantażować.

Sądzi Pan, że możemy nagle się dowiedzieć o osobach z pierwszych stron gazet, które mają poważny problem ze Służbą Bezpieczeństwa?

Raczej nie o osobach z pierwszych stron gazet – osoby takie albo już zostały ujawnione, albo wiedząc, że jest taki problem, same postanowiły usunąć się z życia publicznego. Tu raczej chodzi o ludzi cienia. Klasycznym przykładem jest Kazimierz Kujda, który był przez wiele lat przy prezesie Jarosławie Kaczyńskim. A po ujawnieniu zbioru zastrzeżonego okazało się, że był współpracownikiem. W dodatku został umieszczony w zbiorze zastrzeżonym, więc nie wiemy, czy po prostu stało się tak z powodu czyjejś nieuwagi, czy może dlatego, że nadal miał informować o ruchach prezesa PiS.

Czytaj też:
Odkryto sensacyjne dokumenty. Były esbek trzymał je w szafie

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także