Początek grudnia, spotkanie kierownictwa Komitetu Obrony Demokracji. Cel: przygotowanie wyborów regionalnych w stowarzyszeniu. Atmosfera nie jest dobra, od dłuższego czasu w organizacji trwa konflikt między częścią członków zarządu i niektórymi koordynatorami regionalnymi a Mateuszem Kijowskim. Chodzi głównie o przywództwo. W KOD istnieją co najmniej dwie zwalczające się frakcje: jedna zbliżona do Radomira Szumedły, życzliwsza współpracy z PO, i druga – skupiona wokół Kijowskiego. Sprawą konfliktu jest też jednak kwestia pieniędzy ugrupowania. Zdaniem naszych informatorów na tym spotkaniu pytano o środki, które mają trafiać z KOD do Kijowskiego. „Zbuntowani” nie dostają jasnych odpowiedzi. To prawdopodobnie wtedy zapada decyzja, by ujawniając nieprawidłowości finansowe wewnątrz KOD, doprowadzić do odsunięcia dotychczasowego lidera.
– Mateusz jest dzisiaj naszym sztandarem, ojcem założycielem, nikt nie wkłada tyle pracy co on, by struktury funkcjonowały, jeździ, buduje. Jednocześnie nie ma instynktu politycznego, popełnia wpadki, które stają się obciążeniem – opowiada nam były działacz wielkopolskiego KOD.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.