Jarosław Bieniecki miał wraz z aktorką wylecieć z Polski do Czarnogóry, gdzie para miała spędzić wakacje z dziećmi. Na lotnisku w Warszawie okazało się, że mężczyzna nie może opuścić kraju, ponieważ został ukarany przez sąd aresztem. Wszystko przez niezapłacony mandat.
Zatrzymanie na lotnisku
"«JEST PAN ZATRZYMANY!». To usłyszałem na lotnisku przed czterema godzinami na odprawie paszportowej" – pisze Bieniecki na Instagramie.
"Nie przypominam sobie, żebym kogoś okradł albo zamordował, ale Straż Graniczna jest nieubłagana - mają "w systemie", że trzeba mnie zatrzymać na 4 dni, bo sąd nakazał dla mnie 4 dni aresztu.‼‼⁉️" – pisze dalej mężczyzna.
Apel do ministra
Po półtorej godzinie oczekiwania i informacji uzyskanej od policji, okazało się, że mężczyzna ma niezapłacony mandat w wysokości 100 złotych. W związku z nieuiszczeniem kary, sąd skazał Bienieckiego na 4 dni aresztu.
"Minęło półtorej godziny oczekiwania na szczegółowe informacje z Policji i okazało się, że mam niezapłacony mandat, o którym nie wiedziałem, na... 100zł!‼Serio! ⁉️⁉️" – wyjaśnia Bieniecki i dalej dzieli się swoim niezadowoleniem z decyzji służb. Mężczyzna zaapelował także do ministra sprawiedliwości.
"Państwo, któremu płacę spore podatki od dwudziestu lat chcę mnie aresztować, bo nie umie mnie znaleźć i poprosić o 100 zł (za cokolwiek, co narozrabiałem). W jakiej paranoi my żyjemy? Ministrze @zbigniew.ziobro_offical, może warto zadbać, żeby nie gnębić obywateli zanim zajmiecie się niszczeniem wolności słowa?" – napisał.
Czytaj też:
Pożytki z zapomnianej pandemii