Historia, którą opisuje "Fakt" ma swój początek w latach 60. Wówczas grupa mieszkańców stołecznej Woli wybudowała zgodnie z prawem garaże na gruncie należącym do Skarbu Państwa. Do początku lat 90. były one użytkowane na podstawie umowy najmu. Miasto zmieniło jednak najem w dzierżawę, ale obiecało mieszkańcom oddanie gruntów w wieczyste użytkowanie, gdy wyjaśni się ich sytuacja prawna.
W sytuacji mieszkańców nic się nie zmieniło aż do marca ub. roku, gdy każdy z właścicieli ok. 20-metrowych garaży otrzymał z ratusza pismo, w którym poinformowano że grunty wraz z budynkami zostały oddane w wieczyste użytkowanie „spadkobiercom przedwojennych właścicieli”. Kilka miesięcy później mieszkańcy otrzymali kolejne pisma, w których kancelaria radcowska Pin Legal domagała się wydania gruntów i garaży w terminie 30 dni. Komu? Po interwencji mieszkańców kancelaria przysłała kolejne pismo, w którym pojawiło się nazwisko sędziego Rymara oraz jego dwóch córek.
Autor pisma nie chciał jednak komentować sprawy. Z kolei sędzia TK Stanisław Rymar w ogóle nie odpowiedział na pytania dziennikarzy. Według ekspertów, tereny są warte "dziesiątki milionów złotych".