Polskie MSZ potwierdziło, że dzisiaj w nocy ostrzelano polski konsulat w Łucku. Na szczęście nie ma żadnych ofiar, ale wstępnie udało się ustalić, że nieznani napastnicy użyli granatnika lub innej „poważnej broni”.
Zamknięte urzędy na Ukrainie
W związku z incydentem, do MSZ w Warszawie wezwany został ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca. Przedstawiciela Ukrainy w Polsce przyjął sekretarz stanu w MSZ Jan Dziedziczak.
Jak podaje ministerstwo, "podczas rozmowy wiceminister Dziedziczak wyraził głębokie zaniepokojenie i oburzenie faktem ostrzału konsulatu".
"Sekretarz stanu stanowczo zażądał od strony ukraińskiej zdecydowanych i natychmiastowych działań mających na celu wykrycie i ukaranie sprawców, a także zapewnienie efektywnej, całodobowej ochrony polskich przedstawicielstw dyplomatyczno-konsularnych akredytowanych na terenie Ukrainy" – czytamy na stronie polskiego MSZ, które przypomina też, że na podstawie Konwencji wiedeńskiej o stosunkach konsularnych, to państwo przyjmujące jest zobowiązane do zastosowania wszelkich odpowiednich środków dla zapobiegania jakimkolwiek zamachom na urzędników konsularnych, jak i miejsce ich urzędowania.
Wiceminister Dziedziczak poinformował też, że do czasu spełnienia wyżej wspomnianych oczekiwań, wszystkie polskie urzędy konsularne na Ukrainie pozostaną zamknięte. Pomimo zamknięcia urzędów konsularnych konsulowie RP będą udzielać niezbędnej pomocy obywatelom RP.
twittertwitter
Do ataku na polską placówkę dyplomatyczną doszło tuż po północy. Jak wstępnie udało się ustalić przybyłej na miejsce policji, konsulat został ostrzelany najprawdopodobniej z granatnika lub innej „poważnej broni”. Świadczą o tym zeznania konsula Krzysztofa Sawickiego, który przyznał, że wybuch przypominał użycie ciężkiej broni. Na wykorzystanie granatnika wskazują także oględziny zniszczonego okna oraz uszkodzonego dachu. Podczas zajścia nie ucierpiała żadna z osób. Konsul wraz z rodziną przebywał wówczas w innej części budynku.
Czytaj też:
Ostrzał polskiego konsulatu w Łucku. Jest reakcja MSZ