Dziennikarze "Wyborczej" i "Newsweeka" apelują o pisanie prawdy. "To jest żenada w czystej postaci"

Dziennikarze "Wyborczej" i "Newsweeka" apelują o pisanie prawdy. "To jest żenada w czystej postaci"

Dodano: 
Polska prasa
Polska prasa Źródło:PAP / fot. Marcin Kaliński
Przemysław Szubartowicz z serwisu Wiadomo.co, Renata Kim z „Newsweeka”, Bartosz T. Wieliński z „Gazety Wyborczej” i Marcin Wojciechowski z „Liberté!” napisali list otwarty do dziennikarzy, w którym pouczają o obowiązku pisania prawdy. – Ten kuriozalny tekst, to jest żenada w czystej postaci. Ogonem na mszę w ornacie dzwoni nie diabeł, tylko jakieś pocieszne huncwoty – ocenia redaktor naczelny "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski.

Jak podkreślają autorzy listu, „prawda nie leży pośrodku, prawda leży tam, gdzie leży” i rolą dziennikarzy i publicystów jest podawanie jej niezależnie od poglądów. "Tymczasem w obliczu bezprecedensowego łamania konstytucji, które ma miejsce w Polsce od listopada 2015 roku, część polskich dziennikarzy i publicystów cofa się przed nazwaniem tego po imieniu, powołując się na zasadę bezstronności" – twierdzą sygnatariusze listu.

"Obserwujemy przypadki przemilczania, niedopytywania, bagatelizowania lub "uzupełniania" informacji o przykłady z przeszłości, często nieadekwatne, które miałyby rzekomo bilansować podaną wiadomość, stworzyć fałszywą symetrię poprzez sugerowanie, że podobne rzeczy już się działy w przeszłości. W ten sposób dziennikarze starają się osłabić moc własnego przekazu po to, by odsunąć od siebie ewentualne oskarżenia o stronniczość lub o wspieranie opozycji" – dodają.

List Szubartowicza, Kim, Wielińskiego i Wojciechowskiego nie spotkał się jednak z entuzjazmem. "Naprawdę się popłakałem czytając ten list. Ze śmiechu" – napisał na Twitterze Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej".

twittertwitter

"Widzę, że paru dziennikarzy uważa, że z jakiegoś tajemniczego powodu mogą reszcie mówić co jest moralne. Proszę się zająć własnym sumieniem" – oceniła z kolei Dominika Długosz, dziennikarka Polsat News, a zgodziła się z nią inna dziennikarka tej stacji Agnieszka Gozdyra.

Suchej nitki na autorach listu nie zostawił też Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny "Super Expressu", który w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl stwierdził": "Przeczytałem ten list i po prostu zacząłem się śmiać. Tego przecież nie można brać poważnie". – Dziennikarze znani ze stronniczości, czego na co dzień w ogóle nie kryją, pracujący często w totalnie stronniczych mediach próbują pouczać innych dziennikarzy czym jest uczciwość, rzetelność i obiektywizm? Przecież grupka ludzi podpisana pod listem jawnie dąży do zmiany władzy, bo nowa władza albo ograniczyła im tak zwane koryto, albo go od niego odcięła. Gdzie byliście i co pialiście za poprzedniej władzy? Ten kuriozalny tekst, to jest żenada w czystej postaci. Ogonem na mszę w ornacie dzwoni nie diabeł, tylko jakieś pocieszne huncwoty – skwitował.

Wśród dziennikarzy, którzy pozytywnie zareagowali na list znalazł się - co nie dziwi - Tomasz Lis

Źródło: wirtualnemedia.pl
Czytaj także