Wszystko zaczęło się latem 2015 roku, gdy Interpol przekazał Komendzie Głównej Policji informacje, iż podczas "rutynowego monitoringu" sieci odkryto, że część adresów IP wykorzystywanych do przesyłania materiałów z nielegalną pornografią pochodzi z Polski. Warszawscy funkcjonariusze szybko ustalili, że adres IP pochodzi z bloku w Ursusie. W lipcu 2015 roku weszli do mieszkania 65-letniego dziś Jarosława G., byłego dyplomaty, który rezydował na placówkach w Europie i Ameryce Południowej.
Kolekcja grozy w domu byłego dyplomaty
Funkcjonariusze znaleźli u niego ponad 2 tys. płyt, a także pendrive’y i twarde dyski. Wiadomo jednak, że materiały zrobiły wrażenie nawet na policjantach, którzy zajmują się tą tematyką. – Analiza zabezpieczonych nośników danych ujawniła materiały pornograficzne o wyjątkowo wynaturzonym charakterze. Nagrania zwierały sceny z udziałem dzieci, a także niezwykle brutalne akty przemocy podczas sadystycznych praktyk seksualnych takie jak okaleczanie i zabójstwa, jak również z wykorzystaniem zwierząt – wyjaśnił prokurator Michał Dziekański, rzecznik stołecznej Prokuratury Okręgowej.
Makabryczne filmy
Portal tvp.info ustalił, że w kolekcji dyplomaty znajdowały m.in. się sceny brutalnych gwałtów na kilkuletnich dzieciach czy filmy pokazujące bestialskie mordowanie kobiet w ciąży. Były dyplomata nie tylko wymieniał się takimi plikami w internecie, ale także miał zaspokajać swoje żądze nagrywając filmy pornograficzne z chorą psychicznie i uzależniona od alkoholu żoną. Według ustaleń śledczych zostały one nagrane w marcu 2011 roku oraz w kwietniu i wrześniu 2014 roku. – Z nagrań wynikało, że oskarżony wykorzystywał bezradność pokrzywdzonej spowodowaną jej stanem psychofizycznym i nakłaniał w zamian za alkohol do poddawania się aktom seksualnym – dodał prok. Dziekański.
Jarosław G. odpiera zarzuty
Mężczyzna przyznał się tylko do jednego z trzech postawionych mu przez prokuraturę zarzutów: do nielegalnego posiadania broni gazowej i amunicji. Nie przyznał się natomiast do wykorzystywania żony oraz do posiadania oraz rozpowszechniania materiałów z nielegalną pornografią. Według niego kobieta wyrażała zgodę na to, co robiła na filmach. Natomiast jeśli chodzi o rozpowszechnianie nielegalnej pornografii, to nie miał z tym nic wspólnego. Jarosławowi G. grozi do 12 lat więzienia.