Założył ją mój krajan Michał Kruszka. Powiedział wtedy: „Kuryer Polski reprezentuje polskie interesy w Ameryce”. W moim tekście pragnę odnieść się do trzech spraw: do amerykańskich wyborów, w których Polonia amerykańska odegrała kluczową rolę, do tego, dlaczego Demokraci przegrali wybory prezydenckie oraz do czego, jako państwo polskie, powinniśmy się przygotować w obecnej zmieniającej się dramatycznie sytuacji geopolitycznej.
Dlaczego Demokraci przegrali?
Doskonale to wyraził jeden z najbardziej lewicowych polityków w Stanach Zjednoczonych- Bernie Sanders. Powiedział on wprost, że „Demokraci opuścili klasę pracującą, która stanowiła ich najważniejszy elektorat, początkowo była to biała klasa pracująca a potem dołączali do niej Latynosi i Afro-Amerykanie”. Rozwijając ten watek można powiedzieć, że demokratyczni oligarchowie zarabiający miliony dolarów porzucili amerykańską klasę pracującą na rzecz wszelkiej maści celebrytów, którzy funkcjonują w świecie nie mającym nic wspólnego z rzeczywistością. Jadąc ulicami Milwaukee ciągle świetnie widoczne z samochodu są pozamykane fabryki, które dawały pracę całym pokoleniom rodzin wliczając w to wielu Amerykanów polskiego pochodzenia. To oni budowali Amerykę przed i po drugiej wojnie światowej, realizując wtedy roosveltowski „New Deal”, dając klasie pracującej możliwości rozwoju i realizacji amerykańskiego snu, polegającego na upowszechnieniu modelu posiadania własnego domu, samochodu i możliwości zapewnienia edukacji swoim wielodzietnym rodzinom, przy pozostającej w domu pani domu. Ponadto Nowy Ład obejmował reformy prawne stabilizujące gospodarkę, instytucje pobudzające gospodarkę i walczące z bezrobociem, wprowadzenie powszechnej opieki społecznej, programy na rzecz sztuki, pomoc dla rolników, budownictwo komunalne, wprowadzenie prawa pracy, programy ochrony przyrody i inne jako programu walczącego ze skutkami wielkiego kryzysu. Dzisiaj demokratyczna administracja nie miała takiej wizji rozwoju kraju, a niekontrolowana emigracja z południa, przy otwartej na oścież granicy, przez którą przeniknęli do USA terroryści, przestępcy, mafiozi i tony zabijających młodych Amerykanów narkotyków powodowały wzrost przestępczości w dużych miastach i ciągłe obniżanie wymagań do aresztowań dla drobnych złodziei z zasadą, że jeśli kradzież nie przekraczała wartości tysiąca dolarów nie było przestępstwa. Statystyki więc utrzymywały się na łagodnym poziomie i wielu lokalnych demokratycznych polityków nawet chwaliło się spadkiem przestępczości w swoich dużych miastach. Aby wygrywać wybory nie wystarczy się uśmiechać, trzeba posiadać wiarygodny program i wizję rozwoju państwa, który trzeba skutecznie komunikować. Uwaga ta również dotyczy polskich elit.
Wisconsin, Michigan i Pensylwania
Jest taka piękna piosenka autorstwa Mariana Hemara i Marii Modzelewskiej zatytułowana „Pensylwania”. „Pierwszy raz byliśmy zakochani, W ten piękny czas, gdy kwitły bzy w Pensylwanii”. Przy moim domu w Milwaukee ciągle kwitną białe bzy, choć dziś ten region od Pensylwanii do Wisconsin nazywa się mało romantycznie – pasem rdzy. W tym regionie mieszka najwięcej z 10 milionów amerykańskich Polaków, którzy skutecznie przyczynili się do zdecydowanego zwycięstwa Republikanów i Donalda Trumpa. Wiele mówili o tym sami kandydaci oraz media w Stanach Zjednoczonych. Niestety media w Polsce nigdy nie zrobiły żadnego materiału z przedstawicielami Polonii amerykańskiej. Prowadzono nawet absurdalne sondaże na temat jak zagłosowaliby Polacy, gdyby mieszkali w Ameryce, totalnie lekceważąc 3 % amerykańskiej populacji, których większość zamieszkuje w pasie rdzy. Polonia amerykańska to poważna niezorganizowana siła polityczna w Stanach Zjednoczonych, która ma istotny wpływ na politykę amerykańską, co wyraźnie pokazały te wybory prezydenckie. Jednak od 1989 polskie rządy nie sięgają po Polonię. Czasami odnosi się wrażenie, że polskie elity szczególnie po 2019 celowo przestały mówić i zajmować się Polonią tworząc idiotyczną narrację, że Polonia jest skłócona i nic się z nią nie da osiągnąć, tak, jak gdyby w Polsce wszyscy się zawsze się kochali. Biurokratyczna maszyna ds. Polonii w Warszawie z iście bizantyjskimi organizacjami dają nam drobne na hołubce, ludowe stroje i sobotnie szkoły, totalnie zaniedbując amerykańskie uniwersytety, publiczne biblioteki i rozmaite instytucje, które mogłyby pomagać w promocji Polski w USA. Nie trzeba robić żadnych badań, aby dojść do prostego wniosku, że polskość w USA zdecydowanie kurczy się. W Wisconsin nie ma już żadnej sobotniej szkoły ani polskiej parafii. W Milwaukee na UWM nikt już nie uczy języka polskiego ani polskiej historii. Ostatni polski weteran płk. Leonard Jędrzejczak- uczestnik bitwy pod Monte Cassino, jak ja Bydgoszczanin- odszedł na wieczną wartę dwa lata temu. Maj. Gen. Ernest Litynski- dowódca Gwardii Narodowej w Wisconsin nigdy nie budzi zainteresowania polskich dyplomatów z Chicago, choć świetnie mówi po polsku i żywo interesuje się spawami polskimi. Polskie organizacje zajmują się głównie promocją nekrologów swoich członków. Przy braku wizji utrzymania polskości w USA ciśnie się pytanie: czy Polonia amerykańska ma jeszcze do spełnienia jakiejś istotne cele dla Polski, trzeba zdać sobie sprawę, że przy dalszym ignorowaniu Polonii amerykańskiej za 15 lat jej już nie będzie. Przy analizie dokumentów finansowych środków wydawanych na Polonię wynika, że polski podatnik inwestuje w organizacje europejskie oraz ze względów moralnych w Polaków na wschodzie. Jednak strategicznie dla 90% amerykańskich Polaków nie mówiących już po polsku nie wydano prawie nic. Wymaga to natychmiastowej korekty.
Polskie interesy w Stanach Zjednoczonych
Dziś poza Polską mieszka ok. 20 mln osób polskiego pochodzenia z tego 10 milionów w USA. Są to osoby, które wyjechały z kraju lub urodziły się poza Polską, ale deklarują przywiązanie do polskiego pochodzenia i związków z polskością. Polska diaspora jest piątą najliczniejszą grupą w krajach OECD. Przeszło jedną czwartą polskich emigrantów (28,8 proc.) stanowią ludzie z wyższym wykształceniem. Wstępne szacunki mówią, że w samych Stanach Zjednoczonych jest ponad 800 polskich naukowców na poziomie „tenure”, czyli amerykańskiej habilitacji. Jest to poważna grupa ludzi, z ogromnym potencjałem intelektualnym, której nie można lekceważyć. Brak jest poważnych badań na temat ilu polskich emigrantów posiada oba wykształcenia: polskie i amerykańskie. Według moich doświadczeń jest to poważna grupa liczona w setkach tysięcy.
Zasoby finansowe Polonii amerykańskiej, według danych Polsko-Słowiańskiej Unii Kredytowej, to oszczędności na poziomie średnio 17.500 dolarów na osobę. A są to tylko oszczędności wybranej grupy 100.000 Polonusów z rejonu Nowego Jorku, New Jersey i Chicago. Wystarczy te kwoty przemnożyć, aby uzyskać astronomiczną sumę 1.750.000.000 dolarów. Przypomnijmy, że cała polska diaspora w USA to ok. 10 milionów osób.
Co roku Polonia ze Stanów Zjednoczonych – nie wspominając tej z innych krajów – wysyła do Polski ok. 900 milionów dolarów (dane World Bank, opracowane przez Migration Policy Institute). Są to środki porównywalne z tymi, które inwestują u nas zagraniczne firmy.
Kto w USA powinien lobbować za Polską?
Jeśli myślimy, że Prezydent Trump i Republikanie są wystarczającym gwarantem dla bezpieczeństwa Polski tkwimy w poważnej pułapce mentalnej. Dla Stanów Zjednoczonych liczy się wyłącznie interes amerykański. Warto sobie przypomnieć, kto podpisał słynną ustawę 447 i kto nie wsparł finansowo Trójmorza. Jeśli zakładamy, że istotą budowania bezpieczeństwa dla Polski jest sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i nasza obecność w Sojuszu Północnoatlantyckim to jest to dobre założenie pod warunkiem, że my sami jako Polacy musimy budować siłę polskiego państwa, jego armii i niezbędnej dla rozwoju Polski infrastruktury w postaci autostrad, szybkich kolei, CPK, portów przeładunkowych, rozwijania przemysłu zbrojeniowego oraz tworzenia szans rozwojowych dla młodego pokolenia. Polityka wzmacniania sojuszu i polityka wzmacniania amerykańskiej obecności w Europie, a w szczególności na wschodniej flance NATO jest ciągle polską racją stanu. A strażnikiem tej polityki w USA, oprócz polskiej dyplomacji, powinna być współpracująca z nią Polonia amerykańska. Nie znamy jeszcze planów nowej administracji i czy wschodnia flanka będzie istotnym elementem amerykańskiej polityki zagranicznej. Jakie polskie interesy mogłoby zabezpieczyć polskie lobby, gdyby istniało? W USA ciągle do polskiej grupy etnicznej przyznaje się dobrowolnie ok. 10 milionów amerykańskich obywateli, a to znacznie więcej niż grupa amerykańskich Żydów, których szacuje się na 7.6 miliona obywateli USA. Różnica jednak polega na tym, że to rząd Izraela zachęca swoją diasporę do działania i to nie tylko deklaratywnie. Aby o to zadbać nie może się to jednak odbywać na zasadzie pustych haseł typu:” Polonia jest najlepszym ambasadorem Polski”. Polonia potrzebuje konkretnych narzędzi do realizacji strategicznych celów polskiego państwa.
Najważniejszym z nich jest profesjonalna, polska, anglojęzyczna telewizja, nadająca z Polski. Konieczna jest inwestycja w media polonijne i połączenie ich w strategiczną sieć. Przykładem takiego medium jest Kuryer Polski jako wschodzący w USA dwujęzyczny portal, który dociera do Amerykanów polskiego pochodzenia, do globalnej Polonii i Polaków w Polsce. Nie mogą być to media kierujące się jakąś partyjną narracją. Muszą być to media dwujęzyczne dla wszystkich amerykańskich Polaków oraz dla Amerykanów, które ponadpartyjnie prezentowałyby polską rację stanu, polską historię i kulturę oraz co najważniejsze rozwój polskiej gospodarki oraz mówiące o możliwościach do inwestowania w Polsce.
Sieć wielojęzycznych mediów polonijnych połączonych strategicznie w krajach ważnych dla Polski jest ważnym krokiem, o którym nikt nie mówi. Dlaczego my, potomkowie Chodkiewiczów, Sobieskich i innych, pozostajemy za Węgrami tak daleko? W 2013, Węgry powołały w USA „Hungary Foundation”, która szkoli węgierskie elity w amerykańskich think-tankach.
Powołajmy, tak jak Węgrzy tutaj, w USA, fundację, która byłaby wsparciem dla budowania propolskiego lobby. Zatrudnijmy najlepszych fachowców z USA, Kanady i Polski. Niech będzie to „Polska Team”, zespół profesjonalistów mówiących i piszących po angielsku i po polsku, którzy potrafiliby zbudować taką zintegrowaną sieć polonijnych mediów i organizacji. Dokonując tej inwestycji, moglibyśmy na dekady przywrócić dawne znaczenie propolskiego lobbingu w USA.
Czas na przebudzenie. Nastał czas na szkolenia liderów i przyszłych polityków amerykańskich polskiego pochodzenia. Polonia amerykańska musi znów wprowadzić swoich reprezentantów do Kongresu i Senatu Stanów Zjednoczonych. Musi mieć swoich gubernatorów, przedstawicieli stanowych, prezydentów miast i innych ważnych przedstawicieli w amerykańskich agencjach rządowych.
Faktem jest też, że amerykańscy Polacy pracują na niższych szczeblach amerykańskiej administracji. Żeby awansować, potrzebują jednak politycznej trampoliny, która mogłaby ich promować.
Zakończenie konfliktu na Ukrainie jak mówią analitycy jest bliskie. Co zrobią Amerykanie? Czy opuszczą wschodnią flankę, czy powierzą przywództwo Europy Niemcom? Aby tak się nie stało warto dzisiaj postawić sobie to pytanie: czy my, Polacy, nie powinniśmy mieć w Stanach Zjednoczonych podobnej grupy do AIPAC?
Waldemar Biniecki, red. naczelny Kuryera Polskiego w Milwaukee