To tak oczywiste, że aż trudno uwierzyć, iż dotąd tego nie zauważano. Być może dlatego, że od wyborów zarówno wśród działaczy partii dominujących na scenie politycznej, jak i wśród jej komentatorów panowała moda na traktowanie Kukiza lekceważąco. Trudno policzyć, ile razy wróżono mu, że będzie gwiazdą jednego sezonu. Namieszał w wyborach, no, to się czasem amatorom zdarza, ale przecież – z naciskiem na „przecież” – żadnej poważnej siły nie uda mu się zbudować! Po pierwsze, nie ma programu poza prostymi antysystemowymi hasłami, więc szybko się wyborcom znudzi. Po drugie, nie ma struktur i skoro nie zarejestrował partii i nie wziął na nią budżetowej dotacji, to nie będzie miał pieniędzy, więc nie zapanuje nad gromadą indywidualistów, z której sklecił swój klub poselski. Po trzecie, nie ma doświadczenia, więc wytrawni gracze polityczni zakręcą nim, jak będą chcieli, powyciągają posłów i zmarginalizują. No i po czwarte – a może to po pierwsze – ile to już nieudanych prób stworzenia „trzeciej siły” dowiodło, że na polskiej scenie politycznej nie ma miejsca na nic poza PiS i anty-PiS?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.