Michał Mackiewicz | Setki, a nawet tysiące polskich pamiątek historycznych przechowywanych jest w Szwecji. Rabunki sprzed setek lat, paradoksalnie, uratowały bezcenne poloniki, które w kraju mogły nie przetrwać zaborów lub wywiezione do Rosji zaginęłyby na zawsze. Czy zobaczymy je w Polsce?
W warszawskim Muzeum Wojska Polskiego można oglądać niepozorny jedwabny sztandarek z łacińską inskrypcją: „Aut mor aut vita decora” („Albo śmierć, albo życie zaszczytne”) oraz inicjałami CGRS, oznaczającymi Karola X Gustawa (Carolus Gustavus Rex Sueciae). Ta bezcenna pamiątka z ekspozycji poświęconej XVII stuleciu jest jednym z dwóch szwedzkich znaków bojowych zachowanych w polskich muzeach. I jeśliby liczbą trofeów mierzyć orężne sukcesy, to musielibyśmy smutno skonstatować, że od Szwedów braliśmy srogie baty. U sąsiadów z północy znajdują się bowiem setki, jeśli nie tysiące poloników zdobytych w walce, a najczęściej po prostu złupionych w podbitej Rzeczypospolitej.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.