Ryzykowna droga
W polskich marzeniach, o których można poczytać każdego dnia w mediach, Rosja znajduje się na skraju upadku i już niedługo zostanie zdruzgotana. Putin – jak co chwila informują portale – jest śmiertelnie chory, na Kremlu rządzi jego sobowtór, a sama Rosja lada dzień rozpadnie się na małe państewka. Z niedawnych badań SW Research dla rp.pl wynika, że tylko 20 proc. Polaków jest za tym, by Ukraina jak najszybciej rozpoczęła negocjacje pokojowe, natomiast aż 60 proc. uznaje, że takie rozmowy można podjąć dopiero po wycofaniu się rosyjskich żołnierzy z okupowanych terenów. Kontynuacja konfliktu w tej zero-jedynkowej logice leży, być może, w interesie Kijowa, lecz nie Warszawy. Polacy tak naprawdę nie chcą stabilizacji sytuacji i zakończenia wojny, tylko upadku Moskwy. Stąd biorą się marzenia części prawicy o budowie wielonarodowej Rzeczypospolitej, federacji polsko-ukraińskiej albo chociaż Międzymorza, jak również cała ta – fatalna – moda na geopolitykę, która traktuje państwa niczym pionki na mapach, a narody – jako bierne masy, ludzki kapitał do budowy imperiów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.