• Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski

Rosyjski zabór

Dodano: 
Opuszczony budynek przy ul. Sobieskiego 100 w Warszawie
Opuszczony budynek przy ul. Sobieskiego 100 w Warszawie Źródło: fot. Bartosz Krupa/East News
Federacja Rosyjska nielegalnie zajmuje w Polsce nieruchomości. I od lat blokuje wszelkie negocjacje.

Ponad 148 tys. mkw. gruntów i blisko 60 tys. mkw. zabudowań – to obszar Polski, który na podstawie umów i niejasnych porozumień międzyrządowych zawartych w latach 70. i 80. poprzedniego wieku stał się własnością Rosji. To – obok placówek dyplomatycznych – przedstawicielstwa handlowe, rosyjskie stowarzyszenia, ośrodki „kultury i nauki”, rezydencje i wreszcie pustostany używane od lat bez ważnych umów, obciążone wielomilionowymi zaległościami czynszowymi. Sprawa rosyjskich nieruchomości w Polsce wyszła na jaw w 1996 r. Wcześniej nie istniały nawet na oficjalnych planach miast i wsi czy w materiałach zagospodarowania przestrzennego. Okazało się wówczas, że Rosja (wcześniej Związek Sowiecki), przejmując tereny w naszym kraju, nie zastosowała zasady wzajemności. Od tego czasu Polska bezskutecznie stara się o uregulowanie tej sprawy. MSZ chce, by zawarta została nowa, kompleksowa umowa, w wyniku której Polska otrzymałaby odpowiadające obszarem grunty na terenie Federacji Rosyjskiej niezbędne dla polskich placówek dyplomatycznych, a stan prawny nieruchomości rosyjskich w Polsce zostałby uregulowany. 

(...)

Jak wynika z informacji, do jakich dotarło „Do Rzeczy”, stanowisko Rosji jest jednoznacznie roszczeniowe. Kreml uważa, że pola do dyskusji w zasadzie nie ma, a jedyna umowa, jaką zaakceptowałyby rosyjskie władze, powinna przenosić na rzecz Federacji Rosyjskiej prawa do wszystkich nieruchomości użytkowanych dziś przez Rosję w Polsce. Polska wolałaby umowę, która m.in. zwracałaby nam te grunty, których Rosja nie wykorzystuje w celach dyplomatycznych. Rozmowy utknęły w martwym punkcie.

Całość dostępna jest w 36/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także