Nie mogę uwierzyć, że Maćka Rosalaka nie ma już z nami.
Mimo że był najstarszym członkiem zespołu „Historii Do Rzeczy”, miał najwięcej młodzieńczego entuzjazmu spośród nas wszystkich. Tryskał energią i pomysłami. Swoje teksty zawsze pisał grubo przed terminem i zżymał się, gdy reszta ekipy nie była w stanie dotrzymać mu kroku: – Piotrusiu, wstyd! Znowu zawaliłeś termin. Jak ja byłem w twoim wieku…
Uśmiechałem się wtedy pod nosem i myślałem, że Maciek jest nie do zdarcia. Wszystkie kolejne przeszkody – których życie mu nie szczędziło – pokonywał dzięki niezwykłemu uporowi i sile woli. Był prawdziwym mistrzem organizacji. Gdy coś postanowił – realizował to z żelazną konsekwencją.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.